Kuchnia | Zdrowie

Konfitura różano-sosnowa – z owoców dzikiej róży oraz z igieł i pączków sosnowych.

Zrobiłam tę konfiturę jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, ale tak jakoś zeszło, pisałam w międzyczasie o innych różnych rzeczach. Wczoraj na spacerze zobaczyłam, że dużo owoców dzikiej róży znajduje się wciąż na krzewach i pomyślałam, że właściwie to można jeszcze taką konfiturę przygotować. A smak jest bardzo interesujący. Konfitura z igieł sosny i dzikiej róży wskazana jest między innymi przy leczeniu przeziębień, kaszlu czy zapaleniu oskrzeli, a także wzmacnia doskonale układ odpornościowy.

Muszę dodać, że najpierw zrobiłam konfiturę z samych owoców dzikiej róży, a potem postanowiłam poeksperymentować i połączyć dwa smaki. Wszystko zaczęło się od zrobienia soku z dzikiej róży w sokowniku. Owoce dzikiej róży ( nazywanej też psią różą) oczyściłam z ogonków i szypułek, umieściłam w sokowniku i dodałam szkłankę cukru. Po około godzinie miałam już 8 słoiczków po 200 ml soku.

Następnie rozpulchnione owoce róży zmiksowałam w termomiksie, z dodatkiem wody. Potem kilkakrotnie przecierałam przez sita, zmniejszając oczka sit, aż uzyskałam gładką masę, bez pestek i włosków. Robota żmudna, ale warto było. Dodałam cukier i smażyłam powoli na „wolnym ogniu”, aż do uzyskania właściwej konsysencji.

koniec smażenia

Na koniec dodałam sok z cytryny. Nie podam dokładnej receptury, bo jedni lubią bardzo słodką konfiturę, inni mniej słodką. Poza tym ta słodycz zależy też od samych owoców i zależy od tego, kiedy były zbierane, czy było bardzo słoneczne lato, czy mniej, czy były przemrożone, a także gdzie rosły. Ja po prostu wszystko, co robię w kuchni, próbuję i „dosmaczam” po swojemu. Można dodać do tej konfitury jakieś swoje ulubione smaki, np. cynamon, goździk, imbir, itp.

Drugi etap to konfitura z igieł sosny z mojego ogródka. Igły i pączki sosny świeżo zebrane, zmiksowałam w termomiksie z dodatkiem wody. I dalej postępowałam podobnie jak z różą. Przecedziłam przez sita i smażyłam powoli „na wolnym ogniu”. Sosna ma w sobie taką naturalną goryczkę, którą nieco niweluje sok z cytryny. Może być też sok z pomarańczy czy grejpfruta. Zielone igliwie, młode gałązki i pączki sosny, właśnie o tej porze roku, zimą, są bogate w witaminę C .

zmiksowane igły i pączki sosny

Po uzyskaniu odpowiedniej konsystencji, połączyłam różę z sosną i jeszcze trochę posmażyłam.

Gorącą konfiturę przełożyłam do słoiczków i pod kocyk. A potem upiekłam drożdżowe bułeczki z nadzieniem z konfitury różano-sosnowej. Pycha. Można oczywiście łyżeczką, prosto ze słoika 🙂

Continue Reading

Kuchnia | Ogród

Pepino – smaczny i zdrowy owoc egzotyczny.

Dwa lata temu dostałam od mojej sąsiadki Ewy sadzonkę pepino. Wsadziłam ją do szklarni, obok pomidorów i szczerze mówiąc, nie poświęciłam jej zbyt dużej uwagi. A mimo wszystko roślinka dość obficie kwitła, ale niestety wydała tylko dwa owoce. Ale za to jakie. Delikatny smak, zbliżony do melona, słodziutki, soczysty.

W ubiegłym roku zakupiłam nasiona i wysiałam. Z 11 nasionek wykiełkowały jedynie dwie roślinki. Jedną wsadziłam do szklarni, drugą na grządkę. W szklarni nie uzyskałam żadnych owoców, na grządce urodziły się trzy owoce, ale niestety nie zdążyły dojrzeć, bo przyszły przymrozki. Postanowiłam jednak, do trzech razy sztuka. Na wiosnę kupiłam znowu nasionka. W tym roku pisałam już o tym owocu, przy okazji zakupu nasion, wpis ze stycznia, https://melarosa.pl/2020/01/29/juz-dzis-zaplanuj-swoj-ogrod-balkon-taras/

Z pierwszej torebki wyszły dwie roślinki, ale jedna nie przetrwała. Kupiłam drugą torebkę i też wyszły tylko dwie roślinki. Tym razem posadziłam roślinki do dużych doniczek i postawiłam w ogrodzie. Wszystkie trzy kwitły, ale z jakiegoś powodu tylko jedna dała owoce, tym razem cztery sztuki ! Przed pierwszymi przymrozkami zabrałam rośliny do domu. Dopiero po około miesiącu przebywania na werandzie, owoce dojrzały. Bardzo długi jest czas od wysiania, do konsumpcji, ale uważam, że warto poczekać.

Pepino, nazywane też psianką melonową, to roślina, jak się w końcu okazało, wieloletnia, pochodząca z Chile i Peru, należy do rodziny psiankowatych, podobnie jak pomidory, bakłażany i miechunka jadalna. Zawiera dużo witaminy C i A oraz składniki mineralne.

Poprzednio nie wiedziałam, że to roślina wieloletnia, na jesień wyrywałam ją z korzeniami, jak pomidory i bakłażany i wyrzucałam na kompost. Teraz przetrzymam w donicach, w domu przez zimę, w chłodnym miejscu i mam nadzieję, że w następnym roku plon będzie bardziej zadowalający. Owoce pepino nie nadają się do długiego przechowywania i transportu, a więc jedynym sposobem, aby smakować go na surowo, to wyhodowanie własnych owoców. Liczę, w końcu, na sukces 🙂

Continue Reading

Kuchnia | Zdrowie

Nalewka i sok z pigwowca japońskiego.

Pigwowiec japoński to niewielki krzew kolczasty o intensywnie czerwonych lub pomarańczowych kwiatach, kwitnący wczesną wiosną i o żółtych niewielkich okrągłych owocach dojrzewających w październiku. Owoce pigwowca zawierają około 7 razy więcej naturalnej witaminy C niż cytryny. Zawierają też miedź, żelazo, potas i witaminy z grupy B. Owoce nadają się świetnie na soki, na musy, dżemy i oczywiście na pyszną nalewkę.

O tym, jak zrobić sok i nalewkę z owoców pigwowca opowie mój mąż, który w naszym domu jest specjalistą w tym zakresie. Zapraszam do oglądania i posłuchania.

Sok z pigwowca obniża poziom złego cholesterolu, hamuje rozwój cukrzycy, wykazuje silne działanie przeciwwirusowe i przeciwbiegunkowe. Jest doskonałym lekiem przeciwkaszlowym. Sok z pigwowca dzięki wysokiej zawartości przeciwutleniaczy zapobiega zachorowaniom na nowotwory. Wspomaga też w procesie odchudzania.

Przepis na nalewkę z pigwowca japońskiego, wg mojego męża;

  • Dojrzałe owoce pigwowca przebrać, umyć, pokroić w ósemki i wydrążyć gniazda nasienne,
  • słój 4 litrowy umyć i wyparzyć,
  • napełnić słój owocami pod pokrywkę, przesypując kolejne warstwy cukrem, około 70 dkg cukru,
  • słój odstawić na słoneczny parapet, dwukrotnie w ciągu dnia należy potrząsnąć słojem,
  • kiedy owoce puszczą sok i zmniejszą swoją objętość o około 50 %, co może nastąpić po około 3 dniach, uzupełnić słój mocną wódka ( np. w proporcjach: 1 litr spirytusu 96 % rozcieńczonego pół litrem wody przegotowanej ostudzonej),
  • można dodać kilka goździków lub laskę cynamonu.
  • zamknąć słój i odstawić w chłodne miejsce na 1 rok 🙂
  • po upływie tego czasu zlać nalewkę, przefiltrować, przelać do butelek i odstawić na następny rok,
  • po tym czasie nalewka jest gotowa do spożycia,
  • owoce, po zlaniu nalewki, można powtórnie wykorzystać, postępując tak, jak ze świeżymi owocami,
  • można też przepuścić je przez wyciskarkę wolnoobrotową, uzyskując dodatkową ilość nalewki,
  • lub można owoce spod nalewki dodawać do herbatki zimowej.

Na zdrowie 🙂

Continue Reading

Kuchnia

Maliny w soku własnym – jak zrobić, aby zachowały kształt.

Maliny w soku własnym są bardzo pożądane przez moje wnuki. Najstarszy Leon (6,5 lat) co prawda woli już lody malinowe samodzielnie przygotowywane, ale maluchy, Tymon i Ignacy, uwielbiają kaszkę z malinami.

W tym roku maliny zaczęły dojrzewać bardzo późno, dopiero na początku września, bo wiosna i lato nie należało do najcieplejszych, zbyt mało było słońca. Toteż jeszcze w listopadzie zbierałam maliny i to w ilościach bardzo przyzwoitych. Jak co roku część malin została zamrożona, z części zostały zrobione soki w sokowniku, część poszła na maliny w soku własnym, no, a niewielka część na pyszną i zdrową malinówkę. Do tej pory maliny w soku własnym robiłam w ten sposób, że po napełnieniu malinami słoiczków, zasypywałam je cukrem i poddawałam pasteryzacji w piekarniku. Maliny, owszem, puszczały sok, ale same traciły kształt, zmieniając się malinową papkę.

W tym roku przygotowałam maliny w inny sposób. Zebrane maliny umieściłam w misce, przesypując każdą warstwę cukrem pudrem. Po zabezpieczeniu folią spożywczą, pozostawiłam maliny na 24 godziny w chłodnym miejscu. Po tym czasie maliny przełożyłam do wyparzonych słoiczków i zalałam wytworzonym sokiem. Następnie włożyłam do zimnego piekarnika, temperaturę ustawiłam na 110 stopni, a czas pasteryzacji ustawiłam na 40 minut. Po wyjęciu gorących słoiczków z piekarnika , odwróciłam je do góry dnem, przykryłam kocem i pozostawiłam do wystygnięcia.

Warto przypomnieć zasadę pasteryzacji, tzn, zimne słoiki z zawartością wstawiamy do zimnego piekarnika, a słoiki z gorącą zawartością wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Oczywiście wtedy czas pasteryzacji jest wydłużony przy zimnym piekarniku, a skrócony przy gorącym.

Maliny, oprócz tego, że zachowują kształt, w mojej ocenie, mają też bogatszy smak. I są takie bardziej aksamitne. po prostu pyyyszne 🙂

Continue Reading

Kuchnia | Ogród | Zdrowie

Dereń jadalny – właściwości, zastosowanie, uprawa.

 Dereń jadalny warto mieć w ogrodzie dla jego smacznych i bardzo zdrowych owoców, a także dla ozdoby. Bo zarówno, gdy kwitnie bardzo wczesną wiosną, kiedy jeszcze w ogrodzie nie ma innych oznak życia, on już raduje oko żółtą chmurą kwiatów, jak też później, jesienią, kiedy dojrzewają owoce, jest bardzo dekoracyjny.  Owoc jest cierpki, o smaku wiśniowo-żurawinowym i zawiera pestkę.    

owoce derenia jadalnego

Owoce derenia jadalnego są  bardzo bogate w pierwiastki mineralne i witaminy (wit. C, A, P).    Witamina C wspomaga układ odpornościowy i usuwa zmęczenie.  Witamina P zawarta w owocach derenia wzmacnia układ krwionośny i ma działanie przeciwalergiczne, a  witamina A wpływa korzystnie  na skórę, włosy, paznokcie oraz na wzrok.

Owoce derenia zawierają też duże ilości żelaza, dzięki temu są pomocne w walce z anemią. Ponadto zawierają potas, fosfor, wapń, cynk, magnez, mangan, miedź, a także betakaroten, flawonoidy, kwasy organiczne, pektyny, garbniki i cukry.  

Spożywanie owoców derenia wspomaga przemianę materii, znajduje zastosowanie przy dolegliwościach żołądkowych, polecany jest też osobom zmagającym się z nadwagą i otyłością. Dereń jadalny ma także działanie antyseptyczne i grzybobójcze.

Owoce derenia jadalnego  mają działanie  przeciwzapalne i moczopędnie,   zwiększają wydalanie wody i sodu z moczem,  poleca się  stosowanie  owoców  w leczeniu chorób nerek i dróg moczowych. Dereń stosowany może być do łagodzenia objawów migreny i podagry.

 Zbiór owoców odbywa się w sposób podobny do zbioru oliwek, tzn, nie zrywa się owoców z gałązek, ale dopiero kiedy same spadną  na ziemie. W związku z tym, kiedy owoce derenia zaczynają dojrzewać, układa się siatki lub agrowłókninę na ziemi, i zbiera się owoce z ziemi. Ja przed zbiorem lekko potrząsam gałązkami, żeby te dojrzałe owoce spadły.  

Uprawa derenia jadalnego jest dość prosta, krzewy nie mają jakiś specjalnych wymagań, nie wymarzają, ani im specjalnie susza nie przeszkadza. Na wiosnę podsypuje się pod krzewy trochę kompostu. Inaczej jest z zawiązkami owoców. Te nie są odporne na mróz i trzeba je chronić. W tym celu uszyłam kilka lat temu z agrowłókniny namiot o długości 10 m, który zakładamy na krzewy w kwietniu i na początku maja, kiedy przychodzą przymrozki. Z tego też powodu, po zbiorze owoców,  co dwa lata przycinamy krzewy do rozmiaru mieszczącego się w tym namiocie. Ten sposób sprawdza się u nas, i dzięki temu mamy jesienią owoce.

ochrona przed wiosennymi przymrozkami

Innym rodzajem zagrożenia dla owoców derenia jadalnego, są szpaki. Kiedy krzewy były dużo mniejsze, mąż zakładał specjalne siatki. Teraz jest to  ze względów technicznych trudne. Zatem zawiesza na linkach, nad krzewami  płyty CD, które obracając się na wietrze, błyszczą i odstraszają niepożądanych gości.

ochrona przed szpakami

Odkąd poznaliśmy smak derenia jadalnego, co roku przygotowujemy leczniczą nalewkę „dereniówkę”.  Dereniówka polecana jest przy przeziębieniach, wspomaga system immunologiczny,   co w konsekwencji zwiększa   odporność organizmu. Przygotowuję też soki w sokowniku dla naszych wnuków. Wczesniej robiłam z owoców derenia kompoty na zimę.

owoce już w sokowniku

Niedojrzałe owoce derenia (zielone lub lekko pomarańczowe) można kisić , podobnie jak oliwki. Dawnej, kiedy oliwki nie były tak dostępne, jak teraz, właśnie w ten sposób przygotowywano, taki erzatz oliwek.

Owoce derenia można też suszyć i dodawać do zimowych herbatek. Z liści i kory derenia można przygotowywać kąpiel  pomocną przy bólach reumatycznych.

 Sadźcie derenie, zamiast iglaków, świerków, tui, cyprysów – to się opłaca. Tyle zdrowia w małym owocu.

Continue Reading

Kuchnia | Zdrowie

Ocet jabłkowy – właściwości, zastosowanie i jak zrobić.

Ocet jabłkowy ma działanie przeciwbakteryjne, antyseptyczne, obniża poziom glukozy we krwi, wpływa korzystnie na układ krążenia. „Napój mocy”, „Power drink” – tak niektórzy nazywają napój przygotowany ze szklanki ciepłej przegotowanej wody, 1 łyżki miodu i 1-2 łyżek octu jabłkowego, najlepiej własnoręcznie przygotowanego, ekologicznego. Taki napój wypijany rano, na pół godziny przed śniadaniem, wspomaga pracę organizmu przez cały dzień. Pity systematycznie poprawia funkcjonowanie wielu organów, wzmacnia odporność organizmu. Ocet można również stosować zewnętrzne do obmywań, płukanek, do płukania gardła i jamy ustnej, do płukania włosów. Kwas octowy zawarty w occie jabłkowym niszczy bakterie, grzyby i wirusy.

W tym roku ładnie obrodziła papierówka, zatem wykorzystałam owoce do przygotowania octu jabłkowego. Obecnie jest w fazie końcowej fermentacji alkoholowej, owoce prawie opadły i zaczyna lekko pachnieć octem.

ocet jabłkowy w fazie produkcyjnej

To jest mój drugi ocet w tym roku. Wcześniej zrobiłam ocet z mieszanki płatków róż pachnących. Wyszedł wspaniale, złocisto-różowy w kolorze, klarowny, pachnący różą. Doskonały do przygotowania preparatów do pielęgnacji skóry, np. toniku. Można oczywiście również używać go do celów konsumpcyjnych, do sałatek, do napojów, do zakwaszania zup.

gotowy ocet z płatków róż pachnących

Jak zrobić ocet jabłkowy ? dosyć prosto 🙂

Pierwsza rzecz, bardzi ważna, to wybór jabłek. Najlepiej pozyskać jabłka prosto z ogrodu; swojego, sąsiadów czy znajomych. Można też poszukać jabłoni dziko rosnących, gdzieś na polach, miedzach, czy przy polnych drogach. Chodzi o to, żeby nie były pryskane. Jeżeli zrywane są w czystych miejscach, zdala od zanieczyszczeń, lepiej nie myć jabłek i nie obierać ze skórek. Bakterie i drożdże niezbędne do tego, aby rozpoczął się proces fermentacji znajdują się również na skórkach owoców. Jabłka należy rozdrobnić, ja kroję na ósemki, ale to też zależy od wielkości owoców. Trzeba usunąć ogonki, ja usunęłam też gniazda nasienne, co nie jest bardzo konieczne. Koniecznym jest też usunięcie wszystkich uszkodzonych części owoców i robaków 🙂 .

Następnie należy przygotować słój, wielkość naczynia zależy od tego, jaką ilość octu chcemy uzyskać. Wodę zagotować, dodać cukier, wymieszać do rozpuszczenia i ostudzić. Ja na 1 litr wody dodałam 3 łyżki cukru. Ilość cukru zależy od kwaśności użytych jabłek, a także od tego, jaki ocet chcemy uzyskać, mniej kwaśny, czy bardziej kwaśny..

Do umytego, wyparzonego słoja należy włożyć rozdrobnione jabłka, do wysokości ok. 2/3 i uzupełnić przegotowaną osłodzoną i ostudzoną wodą. Wymieszać drewnianą łyżką, wlot przykryć ściereczką lnianą lub gazą złożoną na czworo i zabezpieczyć gumką recepturką. Ustawić w ciepłym, ciemnym miejscu. Codziennie należy mieszać, aż do momentu, kiedy owoce opadną. Na początku owoce będą wypływały, toteż aby wykluczyć możliwość pojawienia się pleśni, a ta zniweczyłaby całe działanie, należy codziennie mieszać zawartość słoja. Po kilku dniach zaczyna się fermentacja alkoholowa i płyn ma zapach wina. Ten etap trwa około 3 tygodni. U mnie właśnie się kończy, owoce nie podchodzą już do góry.

Następna czynność to przecedzenie płynu przez sito. Owoce nie są już dalej potrzebne. Słój, po umyciu, należy napełnić zlanym płynem jabłkowym, wlot ponownie przykryć ściereczką lnianą lub gazą złożoną na czworo i zabezpieczyć gumką recepturką. Pozostawić na około 4 tygodnie. W tym czasie nastąpi fementacja octowa. Na wierzchu płynu może wytworzyć się kożuch fermentacyjny, należy wtedy zamieszać cały płyn.

Po upływie 4 tygodni należy zdjąć wierzchnią warstwę, tzw. matkę octową, którą można wykorzystać do przygotowania następnych octów. Pozostały płyn należy przecedzić i rozlać do ciemnych butelek. Przechowywać w chłodnym miejscu, ja odstawiam do piwnicy. Przez około 3 tygodnie nie zamykam korkiem butelek, ponieważ proces fermentacji może jeszcze nie być zakończony. Potem zamykam, ale też tak na 70 %.

Więcej na temat właściwiości i zastosowaniu octu jabłkowego można poczytać tutaj https://rozanski.li/114/acetum-czyli-ocet-stary-lek/

Continue Reading

Kuchnia

Bakłażanowy zawrót głowy.

Wśród wielu moich znajomych bakłażan uważany był za warzywo o nijakim smaku, ciężkostrawny, a w ogóle, to co można z takiego warzywa zrobić ? Próbuję od kilku lat zmienić ich zdanie na temat bakłażana. To bardzo fajne, smaczne, zdrowe i jak pokazałam na zdjęciach we wcześniejszych wpisach, dowcipne warzywo 🙂

Prawdziwy smak bakłażana poznałam w podróżach po Europie i północnej Afryce. Wcześniej dorzucałam go do potrawy nazywanej potocznie 'ratatuj” Ratatouille – wywodząca się z Nicei potrawa jarska. Danie to opiera się na składnikach warzywnych, przede wszystkim na bakłażanach, cukinii, cebuli, pomidorach i papryce .

Kilka ładnych lat temu, byliśmy przejazdem w Gliwicach, w drodze na lotnisko. Nasz kolega Wojtek, mieszkaniec tego pięknego miasta, zaprosił nas do swojego domu i ugościł, między innymi przepysznymi bakłażanami, które sam przyrządził. Po jakimś czasie postanowiłam przypomnieć sobie smak tych bakłażanów, zadzwoniłam do Wojtka po przepis. Od tej pory przygotowuję takie bakłażany kilka razy w roku i znikają z lodówki bardzo szybko. A oto przepis:

Bakłażany „a’la Nurek„.

Bakłażany umyć i osuszyć. Pokroić w plastry ok. 0,5 cm, oprószyć solą najpierw z jednej strony, odstawić na 15 minut, zdjąć ręcznikiem papierowym wodę, która się wytworzyła na powierzchni bakłażana. Powtórzyć czynność po odwróceniu plastrów.

Następnie na patelni grillowej lekko opiec z obu stron plastry bakłażana .

Przygotować kilka zabków czosnku i pokroić je drobno, listki bazylii, słoiczek z kaparami i ostrą papryczkę (pokroić).

Do umytych i wyparzonych słoików włożyć 3-4 plastry upieczonych bakłażanów, na to 2-3 listki bazyli, kilka kawałków papryczki, 7-8 kaparów i kilka kawałków czosnku. Można doprawić lekko pieprzem mielonym. Następnie znowu plastry bakłażanów, na to bazylię, papryczkę, czosnek, kapary, i tak, aż zapełni się słoik. Następnie zalewam lekko podgrzanym olejem, zamykam słoik. Po ostygnięciu wkładam do lodówki. Niby dopiero po kilku dniach nabierają właściwego smaku, ale u mnie nie zawsze doczekają tych kilku dni :-). Jak to jeść? bardzo dobrze smakuje z domowym chlebkiem. Można dodać też do spaghetti czy do penne. Przechowywać w lodówce.

Kiszone bakłażany.

W tym roku zakisiłam bakłażany. Normalnie, tak, jak ogórki. Na 1 litr wody 1 łyżka soli. Do słoika włożyłam koper, czosnek, chrzan, liście wiśni i czarnej porzeczki. W tym roku stawiam na kiszonki, bo naturalne probiotyki.

Kolejna potrawa została przez rodzinę nazwana „wegańskim śledziem”

4 umyte i osuszone bakłażany pokroić na wąskie paski. Zagotować 2 litry wody, dodać od 0,25 do 0,5 l octu z białego wina, w zależności, czy ktoś woli bardziej kwaśne, czy mniej kwaśne, ja dałam tylko 1 szklankę octu. Dodać 2 łyżki soli i 4 łyżki cukru ( tu też można trochę zmniejszyć lub zwiększyć ilość, w zależności, kto jak lubi). Na gotujący roztwór wrzucić pokrojonego bakłażana na 3 minuty. Odcedzić i osuszyć, najlepiej ułożyć na czystej bawełnianej ściereczce lub po prostu na desce do krojenia.

Do miski włożyć ulubione zioła, np. oregano, bazylię, tymianek, szałwię, dodać pokrojony czosnek i pokrojoną papryczkę ostrą. Wymieszać i dodać osuszone pokrojone bakłażany.

Wszystko razem wymieszać, przełożyć do słoików i zalać oliwą. Zapasteryzować. Zanieść do piwnicy czy do spiżarki. Wyjmować na specjalne okazje 🙂

Na mniej specjalne okazje mam inną potrawę, którą można bardzo szybko przygotować.

Pieczone bakłazany z pomidorami mozzarellą.

Bakłażany pokroić w plastry gr. ok. 1 cm (w poprzek), oprószyć solą, odczekać 15 minut, zebrać wykroploną wodę ręcznikiem papierowym, obrócić plastry na drugą stronę i powtórzyć czynności.

Blaszkę do pieczenia wyłożyć papierem, ułożyć plastry bakłażanów, skropić lekko oliwą, posypać drobno pokrojonym czosnkiem, ułożyć listki bazylii. Na to wszystko ułożyć grube (1 cm) plastry pomidorów (krojone w poprzek), lekko posolić i popieprzyć, ja dodatkowo posypuję mieloną kolendrą. Wstawić do piekarnika na 40 minut na temperaturę 180 stopni C.

Po upływie tego czasu wyjąć blaszkę, ułożyć na każdy pomidor plaster mozzarelli i włożyć jeszcze na chwilę do piekarnika, tylko tyle, żeby ser się rozpuścił. Można jeść na ciepło i na zimno. No i smacznego 🙂

A dla wytrwałych, którzy dotarli do tego miejsca mojego wpisu, prawdziwy rarytas, który znika ze stołu z prędkością błyskawicy.

Roladki bakłażanowe z orzechową pastą.

Bakłażany (1 kg) umyć i osuszyć, pokroić w plastry wzdłuż o gr. 0,5-0,7 cm.

Nagrzać piekarnik do 200 stopni C. Blaszkę wyłożyc papierem do pieczenia, ułożyć plastry bakłażanów, posmarować olejem za pomocą pędzelka i opróczyć solą, potem obrócić i powtórzyć czynności. Następnie włożyć do piekarnika i piec przez 15 minut.

Do naczynia blendera lub do termomiksu włożyć orzechy (100 g), 1/2 ząbka czosnku, 1/4 łyżeczki ziaren kolendry, 1/4 lyżeczki mielonego kuminu, sól i pieprz, garść świeżej kolendry lub bazylii, kilka plasterków świeżej papryczki chili. Zmiksować wszystko na gładką masę, dolewając stopniowo wodę (1/4 szklanki). Upieczone bakłażany lekko przestudzić, posmarować każdy plaster pastą orzechową i zawinąć roladki. Można jeść na ciepło i na zimno. Pyyyychota !

Mam jeszcze przepis na moussakę i parmigianę, ale to może kiedyś, później. No, to powodzenia i smacznego 🙂

Continue Reading

Kuchnia

Sok z owoców czarnego bzu.

Sok z czarnego bzu musiał zawsze znaleźć się w spiżarni, kiedy moje dzieci były małe. Pamiętam, kiedy nadchodziła jesień i w przedszkolu zaczynał się sezon przeziębień i kataru, przed wyjściem z domu do przedszkola, dawałam dzieciom ciepły nierozcieńczony sok do wypicia. I to bardzo pomagało. Teraz przygotowuję ten sok dla moich małych wnuków; Leona, Tymona i Igniasia.

W tym roku udało nam się zdążyć przed szpakami ( a bywało, że szpaki były pierwsze i nie było już co zbierać).

 Syrop uzyskiwany z   owoców  czarnego bzu  działa rozgrzewająco, ułatwia wykrztuszanie wydzieliny zalegającej w płucach, pobudza organizm do wytwarzania potu, który pozwala na usunięcie szkodliwych wirusów i bakterii z naszego organizmu. Dzięki   regularnemu piciu soku z kwiatów i owoców czarnego bzu znacznie szybciej zwalcza się  chorobę, można obniżyć gorączkę, a także skrócić czas trwania infekcji.

Owoce czarnego bzu zawierają   kwasy owocowe, witaminy  C i A, sole mineralne (potas, wapń, sod, żelazo i glin), pektyny i garbniki.   Wspomagają detoksykację organizmu, a także  mają   działanie przeciwbólowe. Można go stosować jako naturalny środek wspomagający odtruwanie organizmu oraz środek wspomagający leczenie  w takich chorobach, jak reumatyzm, czy choroby skórne. Pomaga w usuwaniu  toksyn z organizmu. Dzięki swoim właściwościom łagodzącym ból sprawdza się również   jako   wsparcie w przypadku bólów o charakterze nerwowym, w tym  przy leczeniu rwy kulszowej.

Nie wolno, oczywiście, jeść surowych owoców, bo można się nieźle pochorować. Tylko przetworzone.

Polecam, szukajcie w czystych ekologicznie miejscach, zbierajcie, róbcie soki, a zadbacie o zdrowie swoje i swoich bliskich.

Continue Reading

Kuchnia

Przepis na chleb na zakwasie, który zawsze się udaje i jest pyszny.

Wiele lat temu podejmowałam próby upieczenia chleba, ale niestety, bez sukcesu. Zawsze wychodził mi zakalec. I kiedy 5 lat temu koleżanka Ela opowiedziała mi o tym, że sama piecze chleb i nie potrafi jeść już innego chleba, skwitowałam to krótko, że ja już próbowałam, nie wyszło i nie będę piekła chleba. Ela twierdziła, że przygotowanie tego chleba to bułka z masłem i że zawsze wychodzi. Mimo tych zapewnień byłam sceptycznie nastawiona do ewentulanych czynności pieczenia chleba. Ale Ela zaproponowała, że przywiezie mi na następne spotkanie, zaczyn i przepis. No i przywiozła. Powiedziała; spróbuj.

I musiałam przyznać Eli rację, że po pierwsze bardzo łatwo i szybko się go przygotowuje, po drugie zawsze wychodzi, po trzecie długo zachwuje świeżość, po czwarte jest pyszny, no i oczywiście zdrowy, bez żadnych polepszaczy i poprawiaczy, czyli krótko mówiąc bez chemii. .

Trochę to trwało zanim wzięłam się za to pieczenie chleba, bez entuzjazmu, bo te wcześniejsze nieudane próby, stały mi za plecami. Z zaciekawieniem przyglądałam się, jak to ciasto rosło i rosło i na koniec nie opadło !! nie było zakalca !! udało się, hura !

A oto przepis, przy założeniu, że posiada się już zaczyn (tak jak ja, dostałam go od Eli). Jak zrobić zaczyn, kiedy się go nie ma, napiszę dalej (poniżej).

Przed przystapieniem do pieczenia chleba, należy odżywic zaczyn. W tym celu należy go przełożyć do miski, dodać 1 szklankę mąki żurkowej, zalać 1 szklanką letniej wody. Wymieszać dokładnie łyżką. Pozostawić na 6-12 godzin w ciepłym miejscu.

Po tym czasie przygotowuje się ciasto. Do dużej miski należy wsypać 1 kg mąki pszennej tortowej i ½ kg mąki żytniej. Dodać: 1 szklankę otrąb żytnich lub innych, ½ szklanki płatków osianych, ½ szklanki słonecznika, ½ szklanki nasion konopi, 3 łyżki siemienia lnianego, 4 łyżeczki soli, 1/2 kostki drożdży rozpuszczonych w ½ szklanki ciepłej wody, odżywiony zaczyn z miski, 1 litr ciepłej wody, inne dodatki wg uznania, np. pestki dyni, rodzynki, czarnuszkę, kminek, itp.

Wszystko dokładnie wymieszać, najlepiej drewnianą łyżką. Przykryć czystą ściereczką i pozostawić na 1 godzinę do wyrośnięcia w ciepłym miejscu.

Z wyrośniętego ciasta odłożyć do słoika część na kolejne ciasto (na początku dobrze mieć 2 takie słoiczki z zaczynem, bo zdarza się zapomnieć odłożyć, wiem coś o tym, bo potem musiałam sama hodować zaczyn). Odłożony zaczyn przechowywać w lodówce (nawet do 2 miesięcy). Pozostałą część ciasta przełożyć do keksówek (ja wypełniam 4 keksówki). Ponownie pozostawić do wyrośnięcia na 1 godzinę w ciepłym miejscu. Posypać czarnuszką, makiem, słonecznikiem, inne.

Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 1,5 godziny w temperaturze 180-190 stopni (zależy od piekarnika, ja piekę w 190 stopniach). Wyjąć z piekarnika, wyjąć z foremek. Wierzch chlebków pędzlować zimną wodą. Pozostawić do wystygnięcia.

Można zrobić chleb bez drożdży lub z mniejszą ilością drożdży. Będzie trochę mniej wyrośnięty. Należy uważać też z wodą i raczej nie przekraczać podanej ilości, bo potem chleb wyrośnie za bardzo i wypłynie z foremki.

Można też stosować różne rodzaje mąki, jakie kto lubi. Może to być chleb pszenny lub żytni, w zależności od rodzaju mąki, jaki się zastosuje. Ale ja, po kilku latach pieczenia, doszłam do wniosku, że właśnie taki skład, jak podałam wyżej najlepiej mi smakuje.

Zaczyn hoduje się od 5 do 7 dni, w zależności od temperatury czy pory roku. Latem szybciej zachodzi proces fermentacji.

Potrzebna jest woda letnia przegotowana i mąka żytnia. Do słoika o pojemności 1 l wsypuje się np. 1/2 szklanki mąki żytniej (ja stosuje mąkę żurkową) i dodaję 1/2 szklanki letniej wody, należy to dokładnie wymieszać, przykryć sciereczką i postawić w ciepłym miejscu. To nie muszą być ilości odmierzane szklanką, można odmierzać na łyżki, zasada jest taka, że muszą to być jednakowe ilości. Następnego dnia połowę zaczynu ze słoika należy wyrzucić, a w to miejsce dodać 1/2 szklanki mąki żytniej i pół szklanki letniej wody i wszystko dokładnie wymieszać. I tak powtarzać czynności przez kolejne dni (latem proponuję 5 dni, zimą 7 dni).

Dokładny przepis jak zrobić zakwas chlebowy jest tutaj http://przepisnachleb.pl/zakwas/zakwas-zytni/

No to powodzenia i smacznego 🙂

Continue Reading

Kuchnia

Orzechówka z rumem

Zdaję sobie sprawę, że trochę spóźniony jest ten wpis. Ale nie zdążyłam przed wyjazdem na urlop. Być może, że jeszcze gdzieś, np. wyżej w górach, albo bardzo zacienionym miejscu, można znaleźć odpowiednie zielone orzechy włoskie. A jeżeli nie, to może przepis przyda się na przyszły rok. Naleweczka jest zacna, robiłam już ją wcześniej, zatem z czystym sumieniem mogę polecac ten przepis.

Ja postawiłam orzechy 21 lipca, muszą być na tyle miękkie, żeby je pokroić, najlepiej na ćwiartki. Trzeba używac rekawiczek, bo orzechy bardzo brudzą ręce. Dobrze też użyć deski do krojenia takiej, która potem da się umyć. Pokrojone, umyte orzechy należy wrzucić do słoja, dodać kilka goździków i laski cynamonu (pokruszone lekko). Wszystko to zalać spirytusem, słój zamknąć szczelnie pokrywką i postawić w ciepłym ciemnym miejscu na 2 tygodnie, codziennie należy wstrząsnąć zawartością słoja. Ja jestem właśnie w fazie oczekiwania. Za kilka dni, czyli 2 tygodnie od postawienia nalewki, należy zlać nalew, przecedzić przez sito wyłożone gazą. Następnie przygotować syrop z wody i miodu. Gorący syrop, ale nie wrzący, wlać do nalewu, a następnie dodać rum. Całość wymieszać delikatnie i odstawić na następny tydzień. Po czym przefiltrować i rozlać do butelek. Odstawić w chłodne miejsce na następne 3 miesiące. U nas, to nie mniej niż 1 rok.

Poniższy przepis jest na mniejszą ilość, tak bardziej leczniczo, ale my robimy trochę więcej (3 x), bo mamy dużo znajomych, których, jak do nas przychodzą, to ” oj, coś boli żołądek” 🙂 Nalewka jest po prostu pyszna i bardzo zdrowa.

przepis

Współczesna medycyna potwierdziła lecznicze właściwości orzecha włoskiego. Przede wszystkim działa on bakteriobójczo, oczyszczająco i regulująco na przemianę materii. Najbardziej znany jest napar lub nalewka z tego orzecha. Stosuje się je w nieżycie żołądka i jelit, biegunce, zatruciach i tzw. grypach żołądkowych, Można stosować również zewnętrznie na zapalenia okolic intymnych, ropne zapalenia skóry czy żylaki. (na podstawie książki M. Gorzkowskiej „Zioła – jak zbierać, przetwarzać, stosować”).

W razie problemów żołądkowych należy 2-3 dziennie 40 kropli na cukier lub rozpuszczonych w ciepłej przegotowanej wodzie.

pokrojone orzechy już w słoju
i zalane spirytusem, obok jeszcze nie dodane goździki i cynamon
po 10 dniach nalewka zmieniła mocno kolor.

Nalewka oczyszcza z toksyn, leczy ból brzucha, uspokaja biegunkę.

Warto spróbować zanim sięgnie się po leki z apteki.

W tym roku zebrałam też młode liście z orzecha włoskiego i wysuszyłam na herbatkę, która działa podobnie jak nalewka z orzecha włoskiego.

Continue Reading