Eko - Kosmetyki

Naturalny balsam do ust.

Balsam do ust dołączył już ponad dwa lata temu do zestawu moich naturalnych kosmetyków, ale jak dotąd nie doczekał się odrębnego wpisu na moim blogu.  

Balsam do ust to kosmetyk z tych, które przygotowuje się łatwo i w miarę szybko. Należy przygotować składniki, odmierzyć, połączyć na gorąco w kąpieli wodnej, dobrze wymieszać i lekko ostudzić, dodać pozostałe składniki, znowu wymieszać, a następnie przelać do wyparzonych małych słoiczków, zakręcić i gotowe do użycia.

Składniki do połączenia na gorąco:

– macerat olejowy dowolny, ja dodałam macerat nagietkowy – 14 g,

– olej kokosowy – 10 g,

– masło shea – 10 g,

– wosk pszczeli 6 g.

Powyższe składniki podgrzewam w kąpieli wodnej, czyli naczynie, w którym umieściłam składniki wkładam do drugiego naczynia z wodą i podgrzewam do czasu dokładnego rozpuszczenia wszystkich składników, po czym należy dobrze wymieszać.

Podgrzewanie składników

Kiedy temperatura mieszanki spadnie poniżej 40 stopni C, dodaję  składniki „na zimno”:

–  olej zimnotłoczony dowolny (ulubiony) – 10 g, ja dodałam olej z czarnej porzeczki,

– 4-5 kropli oleju rycynowego,

– witamina E – 2 – 3 kapsułki,

– 6 -7 kropli ulubionego olejku eterycznego.

Wszystko razem znowu wymieszać. Można też dodać dla koloru barwnik naturalny mika.

Taki balsam pięknie nabłyszcza usta i doskonale chroni je przed niekorzystnym wpływem warunków   atmosferycznych takich jak wiatr, słońce, mróz.  Polecam, satysfakcja gwarantowana.

Continue Reading

Bez kategorii | Eko - Kosmetyki | Ogród | Zdrowie

Hyzop lekarski, jego właściwości i zastosowanie – destylacja olejku eterycznego.

Hyzop lekarski kilkanascie lat temu trafił w małej doniczce do mojego ogródka. Kupiłam go z kilkoma innymi ziołami nic o nim nie wiedząc. Ale zapach liści zainteresował mnie. Piszę liści, bo nie kwitł w momencie, kiedy go kupowałam i nie miałam pojecia o tym, że w ogóle kwitnie i to bardzo okazale, jak się potem okazało. A okazało się po kilku latach, kiedy w czerwcu, jak co roku, ścięłam ziele hyzopu do suszenia, a tym razem również na nalewkę. Jak ścięłam, to dopiero zaczęłam szukać w książce „Kalendarz Nalewek ” przepisu na nalewkę hyzopową, ale na stronach czerwcowych nie było takiej nalewki, na lipcowych i sierpniowych też nie było, dopiero na stronach wrześniowych pojawił się przepis. I wtedy okazało się, że ścinając zioło w czerwcu do suszenia, nie dawałam mu możliwości do tego, aby zakwitł i pokazał swoje piękne ciemnoniebieskie, a czasami białe, kwiatki, o mocnym kamforowym zapachu, który wabi pszczoły, trzmiele i motyle. Jest rośliną miododajną.

Hyzop lekarski to zioło niewymagające, mrozoodporne, nie trzeba go zabezpieczać na zimę. Mój hyzop rośnie w ogrodzie na stanowisku słonecznym, lekko osłoniętym od wiatru i myślę, że mu tam dobrze. Na jesień ścinam go na 7-10 cm nad ziemią. Na wiosnę odrasta, zagęszcza się i z roku na rok bardziej obficie kwitnie. Część krzaczków wykopuję na wiosnę i obdarowuję sąsiadki i znajomych. Bo warto mieć hyzop lekarski w swoim ogródku. Same zalety. To dobre aromatyczne zioło do stosowania w kuchni, w szczególności do potraw cięższych, takich jak potrawy mięsne (pieczenie, pasztety) czy potrawy z roślin strączkowych lub ziemniaków. Hyzop wspomaga trawienie i podbija smak potraw. Można dodawać świeże kwiatki do sałatek, ale trzeba stosować go z umiarem, aby nie zdominował smaku całej potrawy.

Hyzop lekarski znajduje szerokie zastosowanie w ziołolecznictwie z uwagi na swoje właściwości antybakteryjne, przeciwwirusowe, grzybobójcze, antyseptyczne, przeciwpasożytnicze i wykrztuśne. Szczególnie polecany jest przy schorzeniach dolnych i górnych dróg oddechowych, przy uperczywym kaszłu, zaflegmieniu. Pomaga przy dolegliwościach żołądkowych (niestrawnościach, biegunkach i wzdęciach), działa wiatropędnie, pobudza wydzielanie soku żołądkowego ułatwiając trawienie. Działa rozkurczowo i lekko moczopędnie. Olejek eteryczny z hyzopu działa odprężająco i uspokajająco. 

Jak zawsze przy stosowaniu kuracji ziołowych należy zachować ostrożność. Nie powinny stosować hyzopu lekarskiego kobiety w ciąży, kobiety karmiące, osoby uczulone na hyzop i dzieci. Ja hyzop lekarski dodaję do mieszanek ziołowych „herbatkowych” i to w niewielkich ilościach, bo jak już wspomniałam, jego bardzo silny aromatyczny zapach i smak, może zdominować smak całej mieszanki. W razie potrzeby w proporcji 1 łyżka hyzopu na szklankę wody, zalać wrzątkiem i zostawić pod przykryciem na 15 minut. Pić 3 razy dziennie po pół szklanki po jedzeniu. Ostudzony napar dobrze się nadaje do płukania gardła czy dziąseł.

Ja co roku destyluję olejek eteryczny z hyzopu lekarskiego, a dodatkowo uzyskuję hydrolat hyzopowy. Olejek wykorzystuję do moich kosmetyków, kremów, maści, szamponów, a także do perfum botanicznych. Hydrolat to doskonały środek do płukania gardła i jamy ustnej, do płukania skóry głowy po umyciu, ale również jako tonik do twarzy.

Zapraszam do obejrzenia filmu o destylacji hyzopu lekarskiego.

O warsztatach z destylacji olejków etertcznych w Destylarni Olejków Eterycznych u Moniki i Pawła Piaseckich w Wodzisławiu Śląskim napisałam wczesniej https://melarosa.pl/2021/08/23/destylacja-olejkow-eterycznych-warsztaty-w-destylarni-olejkow-eterycznych-w-wodzislawiu-slaskim/

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zioła

Destylacja olejków eterycznych – warsztaty w Destylarni Olejków Eterycznych w Wodzisławiu Śląskim.

https://destylarnia-olejkow.mozello.pl/

W dniach 6-8 sierpnia 2021 roku odbyły się warsztaty z destylowania olejków eterycznych w Wodzisławiu Śląskim, na które gospodarze tego wydarzenia zaprosili mnie. Destylarnia olejków eterycznych imienia Marie Clarie Meyer i Andre Rouviere została założona i jest prowadzona przez Monikę i Pawła Piaseckich, wspaniałych ludzi, pasjonatów, z wielkimi planami i marzeniami. Wyjątkowa atmosfera tych warsztatów to ich zasługa.

Paweł Piasecki opowiada o procesie destylacji

Szczegóły warsztatów, które polecam gorąco tym, których temat destylacji olejków eterycznych interesuje, tutaj https://destylarnia-olejkow.mozello.pl/warsztaty/.

Monika i Paweł Piaseccy wiele lat spędzili we Francji, w Prowansji, gdzie pracowali i uczyli się destylowania olejków eterycznych od najlepszych. A teraz uczyli nas destylowania oljeków eterycznych, odsłaniali przed nami tajniki destylacji, szczegóły, których nie doczyta się w książkach. Bogata wiedza praktyczna przeplatana była wykładami o ziołach, o technologii destylowania, o typach destylatorów, o chłodnicach i seperatorach, o przygotowaniu sprzętu do destylacji, o przygotowaniu ziół, kwiatów, liści, igieł, kłączy i ziaren, o tym kiedy zbierać zioła, aby zawierały największą ilość olejku i wielu, wielu innych istotnych sprawach. A wszystko urozmaicane było barwnymi opowiadaniami z życia destylatorów w Prowansji.

destylator miedziany

Przez trzy dni destylowaliśmy szereg ziół, kłączy, liści i igieł: między innymi: lawendę suchą zbiór z zeszłego roku, lawendę świeżą, oregano, doględę wielką, liście katalpy świeże, kłącza tatarku, wiązówkę błotną, szyszkojagody jałowca, lukrecję, chmiel suszony, świerk, miętę.

Destylator ze stali nierdzewnej
miedziany destylator
Przygotowanie destylacji zmielonych owoców jałowca

Każdy uczestnik warsztatów wyjechał z paroma litrami różnych hydrolatów z olejkami.

Olejek i hydrolat

Destylacja odbywała się w kikudziesięciolitrowych destylatorach miedzianych oraz destylatorach ze stali nierdzewnej. To zupełnie inne doświadczenie, niż moje na małym szklanym domowym alembiku. Czas pomyśleć o większym :-). Zauważyłam również kilka rzeczy, które muszę skorygować w mojej destylacji. Wszak ja jestem tylko amatorką. A mając okazję uczyć się od najlepszych, skwapliwie z tego korzystałam.

ubijanie świeżej lawendy w koszu destylatora

Nie sposób pominąć wspaniałej organizacji warsztatów, przepysznych posiłków, rozmów w przerwach zajęć, dobrego towarzystwa. To był bardzo dobrze spędzony czas. Dziękuję Moniko, dziękuję Pawle. Jesteście wielcy.

Wspaniała atmosfera, dobre humory i pogoda, nie tylko ducha, nie opuszczała nas przez trzy dni warsztatów.

Mam nadzieję, że nie było to ostatnie nasze spotkanie i może uda się przygotować razem z Pawłem i Moniką, relację z destylacji w postaci filmu na YouTube 🙂 A niezdecydowanych zachęcam; to dobry adres https://destylarnia-olejkow.mozello.pl

I jeszcze taki dodatek https://wodzislaw-slaski.pl/z-przekonaniem-stawiaja-na-nature

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zdrowie | Zioła

Pokrzywa – królowa ziół – właściwości i zastosowanie.

Pokrzywa znana jest przede wszystkim jako chwast, wszędobylski, trudny do usunięcia z uwagi na rozległe korzenie, a do tego parzący. A tymczasem jest to wspaniała roślina, bogata w mikroelementy, sole mineralne i witaminy, o szerokich możliwościach wykorzystania, zarówno w ziołolecznictwie, w kosmetologii, ale też w kuchni. Pokrzywa jest przede wszystkim bogatym źródłem żelaza, polecana szczególnie w walce z anemią, wzmaga produkcję hemoglobiny. Pokrzywa jest najlepsza oczyszczającą i krwiotwórcża roslina leczniczą. Ma korzystny wpływ na trzustkę, herbatka pokrzywowa obniża też poziom cukru we krwi. W lecznictwie ludowym zaleca się jednotygodniową kurację przeciwko schorzeniom wątroby i dróg żółciowych, chorobom śledziony, w zwyrodnieniach śluzowych żołądka i narządów oddechowych, przy skurczach i wrzodach żołądka, wrzodach jelita, chorobach płuc. Kuracja polega na piciu herbatki z pokrzywy, jedną szklanke herbatki pół godziny przed śniadaniem należy wypić małymi łykami, a potem w ciągu dnia jeszcze jedną do dwóch szklanek napoju.

A wracając do kuchni, wczoraj zrobiłam spagetti z młodą pokrzywą. Wcześniej sok z młodych listków wraz z łodygami selera naciowego oraz dodatkiem soku jabkowego. Ale uwaga, osoby, które mają problemy jelitowe, powinny postepować ostroznie, a najlepiej skonsultować to z lekarzem. Robiłam też młodą pokrzywę a”la szpinak z młodymi ziemniaczkami, albo pierogi z nadziemiem z twarogu z rozdrobnionymi listkami pokrzywy. Oczywiście pokrzywę należy przed użyciem umyć i sparzyć wrzątkiem, aby unieszkodliwić parzydełka. Ważne, aby miejsce z którego pozyskujemy pokrzywę były oddalone od dróg i innych źródeł zanieczyszczeń. Co roku suszę duże ilości pokrzywy, a potem późna jesienią, zima i wczesna wiosną przygotowuję herbatki z dodatkiem innych suszonych ziół oraz napary do płukania włosów (zahamowuje wypadanie włosów). Postawiłam też macerat olejowy. W oleju rozpuszczają się substancje czynne i witaminy. Można rano na czczo spożyć łyżkę takiego oleju. Taki olej nadaje się również doskonale do olejowania włosów, poprawia ich kondycję. Używam go także do moich kremów i maści, dobrze nawilża skórę, napina i odżywia, działa przeciwzapalnie i oczyszczającą. Do przygotowania takiego maceratu wykorzystuję zwykle olej z pestek winogron.

Pokrzywa ma właściwości moczopędne, znajduje zastosowanie w leczeniu schorzeń układu moczowego. Wspomaga usuwanie z organizmu złogów kwasu moczowego, przeciwdziała zatrzymywaniu płynów w organiźmie. Aby przedłużyć okres pozyskiwania pokrzywy, należy ją systematycznie przycinać, a będziemy mogli korzystać ze świeżych listów do jesieni. Późną jesienią lub wczesną wiosną można pozyskać korzenie pokrzywy. Po umyciu i osuszeniu, takie korzenie trzeba rozdrobnić i zalać mocną wódką. Taka nalewka jest bardzo dobrym środkiem stosowanym jako wcierki w skórę głowy, na wzmocnienie włosów oraz na pozbycie się łupieżu.

Przy rwie kulszowej, zapaleniu nerwów rak i nóg zaleca się muskać bolące miejsca świeżą pokrzywą. Przy rwie kulszowj muska się wolno zewnętrzną stronę nogi od kostki do biodra, a potem wewnętrzną stronę od pachwiny do pięty. Powtarza sie to dwa razy. Skórę potem trzeba przypudrować.

Źródło; „Apteka Pana Boga” – Maria Treben.

Teraz jest ten czas, aby pozyskać pokrzywę majową, bo właśnie taka jest najcenniejsza, bo zawiera najwięcej witamin i mikroelementów.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki

Jak zrobić krem nawilżający do twarzy – przepis (łatwy).

Od kilku lat nie kupuję większości  kosmetyków, przygotowuje je sama. Kiedyś odwiedziła mnie przejazdem koleżanka.  Podarowała mi własnoręcznie zrobiony krem. Nie mogłam uwierzyć, że zrobiła go samodzielnie. W głowie mi się to nie mieściło. Był doskonały, dobrze się rozsmarowywał na skórze i wchłaniał, a do tego pięknie pachniał. Wtedy jeszcze nie pomyślałam, że ja też mogę.  Potem dostałam książkę pod choinkę, jak zrobić domowe kosmetyki. I zaczęło się. Pierwszy krem bardzo mnie rozczarował. Niby zrobiłam wszystko tak, jak było w książce, ale nie uzyskałam takiej konsystencji, jaka mają normalnie kremy. Trochę mnie to zniechęciło, ale tylko na chwilę. Ja się z reguły tak łatwo nie poddaję. Przecież na zdjęciu w książce wyglądał pięknie, biały, sztywny, inaczej niż ten mój, taki zółtawy i płynny. Spróbowałam znowu. Efekt też nie był zadowalający, ale miałam już jakieś swoje obserwacje, spostrzeżenia. Założyłam sobie zeszyt, w którym wszystko zapisywałam, każdą czynność, każdą ilość dodawanego składnika.  Opisywałam wygląd kremu, zapach, konsystencje, kolor,  jak się rozsmarowuje na skórze, jak się wchłania.  Ale też reakcje skóry na ten krem.

 Kupiłam sobie jeszcze kilka książek, pojechałam kilka razy na  warsztaty tworzenia kosmetyków naturalnych, domowych. Zaczęłam przygotowywać tzw. przedmieszki, czyli maceraty, wyciągi, gliceryty. Zakupiłam  destylator szklany do destylowania olejków eterycznych i hydrolatów z ziół, kwiatów, liści krzewów i drzew.

Po trzech latach dalej wszystko zapisuję, ale też na podstawie  tych moich obserwacji zaczęłam tworzyć  swoje autorskie kremy.  Testuję je na sobie i członkach rodziny. Jeżeli coś mi nie pasuje, szukam przyczyny, poprawiam.  W swojej kolekcji mam już kilka kremów; ziołowo-aloesowy zaliczany do kremów półtłustych, regenerujący, odżywiający, dobry na zimę, na spacer lub na narty  jako ochronny przed wiatrem i mrozem. Sprawdził się  też bardzo na poparzenia słoneczne, z uwagi na sporą zawartość żelu aloesowego. Żel aloesowy uzyskuję z własnej uprawy ekologicznej. Inne kremy, to krem do cery wrażliwej naczynkowej lub  z trądzikiem różowatym, zrobiony na bazie przedmieszek z forsycją w roli glównej.  No i kremy nawilżające; jeden to połączenie lawendy i róży, drugi sama róża, a trzeci to czeremcha.

I właśnie o takim kremie nawilżającym czeremchowym opowiem, jak go zrobić.

 Czeremcha stanowi bogate źródło substancji bioaktywnych, do których należą między innymi: witamina C, rutyna, pektyny, olejki eteryczne, garbniki, kwasy organiczne. Ma właściwości nawilżające, wygładzające i antyseptyczne. Zmniejsza obrzęki, likwiduje cienie pod oczami, wybiela przebarwienia, zmniejsza łojotok, przyspiesza gojenie. 

 Z kwiatów czeremchy przygotowałam macerat olejowy, gliceryt alkoholowo-wodny, a z kwiatów i liści wydestylowałam pachnący migdałami hydrolat. Z kwiatów czeremchy zrobiłam też perfumy w formie pomady. Połączenie tych substancji dało naprawdę dobry efekt. Krem jest bardzo delikatny, ma postać emulsji,  dobrze się wchłania, nawilża skórę i pięknie pachnie.

O tym jak zrobić macerat olejowy, nazywany też olejkiem,  opisałam już wcześniej na moim blogu w lipcu 2020 r. „Olejek Różany – Jak zrobić” oraz w czerwcu 2019 r ” Jak zrobić samodzielnie olejek różany do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów”

Z kolei przepis na przygotowanie glicerytu opisałam w czerwcu 2020 r ” krem pod oczy i na powieki „

 A jak zrobić perfumy metodą enfleurage, które też wykorzystuję do przygotowania tego kremu opisałam w maju 2020 r ” Czeremcha – zapach , właściwości , zastosowanie ” .

Warto przygotowywać swoje półprodukty, tzw. przedmieszki,  ale jak się ich nie ma, to nie jest problem. Można takie półprodukty kupić w Internecie lub   zastąpić je innymi.

wszystko gotowe do zrobienia kremu czeremchowego

Do przygotowania kremu potrzebne będzie:

– naczynie, w którym podgrzeje się wszystkie składniki do momentu rozpuszczenia,

– szpatułka, łyżeczka  do mieszania,

– zlewki do odmierzania półproduktów,

– waga,

– termometr,

– miska z zimną wodą (lód),

– słoiczki lub inne pojemniczki na krem.

Składniki na gorąco:

– hydrolat czeremchowy – 100 g

– macerat olejowy czeremchowy – 20 g

– pomada (perfumy) czeremchowa  – 5 g

– masło shea – 5g

– emulgator (Olivem 1000 z oliwek) – 8 g

– alkohol cetylowy – 2 g

Wszystkie składniki włożyć  do niedużego garnka i podgrzewać powoli  na średnim ogniu do czasu aż płatki emulgatora   zaczną się rozpuszczać. Wcześniej nie należy mieszać składników. Podgrzewanie składników można przeprowadzić też w kąpieli wodnej. Potrzebne są dwa naczynia o różnej wielkości, np. garnek, w którym dno należy wyścielić  ściereczką, wlać wodę na wysokość  2-4 cm i włożyć do niego  np. ceramiczną miskę lub mniejszy garnek, w którym umieszcza się wszystkie powyżej wymienione składniki.  Kiedy składniki zaczną się w widoczny sposób rozpuszczać, należy zacząć intensywnie mieszać, aby się dobrze ze sobą połączyły. Należy pamiętać, aby nie zagotować tej mieszanki. Nie należy przekroczyć temperatury 60 stopni. Kiedy składniki dobrze się ze sobą połączą, należy przystąpić do schładzania kremu, nie przerywając mieszania. W tym celu trzeba wcześniej przygotować sobie wodę z kostkami lodu. Wkładamy naczynie z kremem do miski z wodą i lodem, uważamy przy tym, aby woda z miski nie dostała się do naszego kremu. Należy tak długo mieszać,  aż krem zacznie się stabilizować i zgęstnieje. Kiedy temperatura kremu  spadnie poniżej 40 stopni, można zacząć dodawać do kremu pozostałe składniki („na zimno”):

– gliceryt czeremchowy –  12 g,

– witamina E – 3 kapsułki

– konserwant naturalny – 25 kropli,

– kwas hialuronowy – 4 – 6 g,

– olej jojoba  lub inny (ulubiony) zimno tłoczony – 10 g

– opcjonalnie olejek eteryczny (ulubiony) – kilka kropli.

 Jeżeli krem wyszedłby zbyt tępy, czyli, że nie rozprowadzałby się na skórze dobrze, można dodać troche gliceryny roślinej lub zwiększyć ilość glicerytu.

Gotowy krem przełożyć do umytych i wyparzonych lub zdezynfekowanych słoiczków, zakręcić, opisać i odstawić do lodówki.  Z powyższych składników uzyskuję około 150 ml kremu, tj.  5 słoiczków po 30 ml lub 3 po 50 ml.

 Taki krem można przechowywać 6 miesięcy w lodówce lub 1 miesiąc poza lodówką, w pomieszczeniu, w którym temperatura nie przekracza 20 stopni, z dala od słońca i grzejników.

Jeżeli nie dysponuje się takimi składnikami jak podałam wyżej, można zastosować zamienniki i tak:

– zamiast hydrolatu > woda destylowana lub napar z kwiatów lub ziół,

– zamiast macerat  > olej np. słonecznikowy lub z pestek winogron

– pomada (perfumy) czeremchowe  > olej kokosowy rafinowany 

– masło shea > masło kakaowe

– emulgator (Olivem 1000 z oliwek)  > inny emulgator typu „olej w wodzie”

– alkohol cetylowy  > można zrezygnować, ale wtedy konsystencja   będzie  trochę inna.

Jak widać, zrobienie takiego kremu nie jest skomplikowane, trzeba się odważyć.  Jak się zrobi raz, później już nie będziecie kupować  innych kremów. Tego życzę.

Ostrzeżenie jest takie, że przygotowanie pierwszego kosmetyku,  rodzi chęć tworzenia następnych.   Ja w swoim „dorobku”  🙂  mam oprócz różnych kremów, maści do skóry z problemami typu AZS, ŁZS, maści przeciwbólowych, maści na katar, szampon i odżywki do włosów, serum regenerujące do twarzy, szyi i dekoltu, toniki, wody kwiatowe, octy kwiatowe i ziołowe, hydrolaty, olejki eteryczne, perfumy w formie pomady uzyskiwane metodą enfleurage, konserwanty naturalne do tych kosmetyków. O wielu z nich napisałam wcześniej na tym blogu. No to, do dzieła, nie ma się nad czym zastanawiać – same zyski i satysfakcja.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zdrowie

Hydrolat- co to jest? Jak go pozyskać i do czego używać?

Hydrolat – to słowo zrobiło się bardzo modne w ostatnich latach. Hydrolaty wdarły się przebojem na salony, głównie na salony kosmetyczne. Nie bez przyczyny i nie bez racji.

Hydrolat powstaje w drodze destylacji parą wodną olejków eterycznych z ziół, kwiatów, liści i igieł  drzew i krzewów, kory, kłączy i korzeni. Głównym produktem tej destylacji jest olejek eteryczny, a hydrolat to tak jakby produkt uboczny. Tyle, że patrząc na to objętościowo czy wagowo, to zupełna odwrotność. Ja moje destylacje przeprowadzam w małym szklanym destylatorze o pojemności 2l każdej kolby,  nazywanym też alembikiem. To też ilości pozyskiwane przy jednym cyklu destylacji są niewielkie, w zależności od surowca wyjściowego to od 0,5 do 0,9 l hydrolatu. Z olejkiem jest bardzo różnie, często nie udaje się go w ogóle wyodrębnić, ale bywa, że uzyskuje się   w najlepszym razie 7 ml. Nie znaczy to, że olejku nie zawiera produkt wyjściowy, tylko w takim małym domowym alembiku, nie zawsze da się go wyodrębnić, i cały olejek wędruje wtedy  do hydrolatu. 

Co zawiera hydrolat? Hydrolat zawiera witaminy, mikroelementy i niewielkie ilości olejków eterycznych (maksymalnie do 0,05 %) . Nazywany jest też czasami  wodą kwiatową czy  ziołową. Ale tutaj trzeba uważać, bo nie każda woda nazwana  kwiatową jest hydrolatem. Z uwagi na zawartość olejków eterycznych (olejki są naturalnym konserwantem), hydrolaty mają dość długi okres trwałości. Szczególnie, jeżeli przechowuje się go w szklanym naczyniu zamkniętym, wcześniej oczywiście wyparzonym lub zdezynfekowanym, w temperaturze stałej, najlepiej poniżej 10 stopni, bez dopływu światła. Ja swoje hydrolaty przechowuję w ciemnej i chłodnej piwnicy, gdzie praktycznie przez cały rok jest podobna temperatura. Dzięki temu nie muszę ich w żaden sposób konserwować, a zachowują swoje właściwości przez co najmniej rok, do następnej destylacji. Oczywiście tylko niektóre dotrwają do tego czasu, bowiem przez cały rok je wykorzystuję, w różny sposób.

Hydrolaty znajdują zastosowanie głównie zewnętrznie, ale można je stosować również wewnętrznie.

 Zewnętrznie stosuję je następująco:

– bezpośrednio na skórę twarzy, szyi i dekoltu jako tonik, pod serum i krem, doskonale odżywiają i nawilżają skórę, wygładzają zmarszczki i poprawiają koloryt skóry, likwidują przebarwienia, (np. hydrolat z róży, czeremchy, nagietka, przytulii, lawendy, geranium, mięty, lipy, z jodły syberyjskiej, tymianku, forsycji, z kwiatów głogu), hydrolaty mają pH zbliżone do pH skóry (przeważnie od 4,7 do 5,5). Należy dobrać odpowiedni hydrolat do rodzaju cery,    

– jako składnik kremów, maści, maseczek, ( np. hydrolat z bazylii, z hyzopu lekarskiego, z krwawnika, tymianku, lawendy, róży, przytulii, sosny, mięty, kwiatu czarnego bzu, liści czarnej porzeczki, geranium, nawłoci, oregano, kolendry, z lilaka, nagietka, forsycji, kwiatów jaśminowca),       

– jako składnik szamponów, odżywek i płukanek do włosów, do spryskiwania włosów  ( np. hydrolat z lawendy, liści czarnej porzeczki, nagietka, rozmarynu, rumianku, szałwii lekarskiej, tymianku, chmielu),

– do płukania gardła i jamy ustnej przy infekcjach i stanach zapalnych (np. tymianek, szałwia lekarska, oregano, geranium, hyzop lekarski, przytulia, krwawnik, bylica pospolita),    

– jako naturalny odświeżacz powietrza – (np. hydrolat ze skórek pomarańczy, mandarynek, cytryny,  grejpfruta z dodatkiem goździków i kory cynamonowej, lawendowy, czeremchowy),      

– jako środek odstraszający kleszcze, komary, muchy, gzy, pchły, mole (np. hydrolat z wrotyczu, z kwiatów czeremchy, z lawendy, z bodziszka cuchnącego, z szałwii lekarskiej,),

Wewnętrznie, ale po rozcieńczeniu wodą przegotowaną ostudzoną, ja stosuję proporcję ¼ szklanki hydrolat i ¾ szklanki wody, (np. hydrolat miętowy, melisowy, z szałwii lekarskiej, geranium, oregano, z kwiatów głogu, sosny, estragonu, przytulii, z tymianku i rozmarynu).  

Ostrzeżenie: Wewnętrznie nie  powinny stosować hydrolatów: kobiety w ciąży, kobiety karmiące, dzieci i osoby uczulone na składniki zawarte w ziołach lub mogące powodować kolizje z zażywanymi lekami, poprzez zwiększanie lub osłabianie ich działania.

Wymienione powyżej hydrolaty, to tylko te które ja destyluję.  Jest jeszcze wiele innych ziół i kwiatów, liści i igieł z krzewów i drzew, z których można pozyskiwać hydrolaty, ale nie do wszystkich mam dostęp. Poza tym z roku na rok sięgam po kolejne zioła i kwiaty.

Hydrolaty najczęściej przenoszą zapach surowca wyjściowego, ale bywa że:  

– zapach jest mniej intensywny i trochę inny (np. przy destylacji róży),

– zapach jest ledwo wyczuwalny (np. lilak), 

 – zapach jest bardzo intensywny (np. lawenda),

– zapach jest zupełnie inny (np. czeremcha, hydrolat pachnie migdałami).                                                                                                   

Hydrolaty znajdują się w sprzedaży, zazwyczaj, niestety zawierają konserwanty, więc lepiej zrobić to samemu. Ja mam szklany alembik, sprowadzony z Chin kilka lat temu. Ale na polskim rynku można już znaleźć   podobne kompletne urządzenia lub skompletować sobie z różnych części. W ostateczności można skorzystać z prostego sposobu; dwie miski, cegła, pokrywka. Ja nie mam doświadczenia w tym względzie, ale Internet wszystko wie.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki

Jak zrobić naturalny konserwant do domowych kosmetyków.

Odkąd zaczęłam robić sama kosmetyki naturalne dla siebie, dla mojej rodziny i znajomych, kupuję jeszcze tylko tusz do rzęs i mydło, ale to kwestia czasu, nie żebym się przestała myć :-), ale po prostu zacznę robić sama mydła. Trzy lata temu zaczęłam od jednego kremu ziołowo-aloesowego odżywiającego i regenerującego skórę twarzy, szyi i dekoltu, a teraz robię kilka różnych kremów (różany, lawendowo-różany – to nawilżające), forsycjowy dla cery wrażliwej, naczynkowej lub z trądzikiem różowatym, owsiany dla cery normalnej i mieszanej, czeremchowy- pod oczy, nawilżający krem ziołowy do ciała, różne maści; przeciwbólowe (bazyliową, żywokostową), na katar (majerankową, tymiankową,) do skóry z atopowym zapaleniem skóry, dla skóry z łuszczycowym zapaleniem skóry, a także szampon i odżywkę do włosów. Dużą część półproduktów (przedmieszek) przygotowuję sama; maceraty olejowe, gliceryty, hydrolaty, olejki, ekstrakty, ale niektóre półprodukty muszę kupić. Do tej pory kupowałam naturalne konserwanty do moich kosmetyków i połproduktów, ale teraz przygotowuję je sama. Przygotowuję konserwant z wykorzystaniem galasów.

Jesienią, kiedy opadły liście, na krzewach dzikiej róży w ogrodzie odkryłam włochato- gąbczaste narośla. Nie bardzo wiedziałam co to jest, ale byłam pewna, że takie narośla – pasożyty, to nic dobrego dla tych krzewów i wszystkie pousuwałam. Na szczęście, nie wyrzuciłam. Za jakiś czas szukając czegoś w Internecie przypadkiem natknęłam się na zdjęcie takiego samego pasożyta na krzewach dzikiej róży. I wyjaśniło się, dlaczego w ubiegłym sezonie moje dzikie róże słabo kwitły, płatki były uszkodzone i owoców było mniej. Okazało sie, że w tej włochato-gąbczastej narośli rezydują (zimują) larwy szypszyńca różanego. Szypszyniec różany to błonkówka, niewielki owad z rodziny galasówkowatych.  Samica szypszyńca składa jaja na gałęzi dzikiej róży. Wyklute z jaj czerwie wydzielają roślinne hormony, które powodują rozrost uszkodzonych tkanek rośliny – w ten sposób buduje się galas.  Na początku jest bardziej włochaty, w jesiennych kolorach, potem brązowieje i twardnieje. Zimą przybiera prawie czarną barwę. Kiedy na zewnątrz wiatr, deszcz czy mróz, w środku galasa śpią sobie małe białe tłuściutkie larwy szypszyńca różanego, żeby, kiedy zrobi się ciepło przepoczwarzyć się i wylecieć na zewnątrz, na żer, na młode pączki róż. Gałęzie, na którym wyrosły galasy, niestety obumierają. Trzeba je powycinać i spalić.

Za to galasy okazały się być dla mnie cennym surowcem do wytworzenia naturalnych konserwantów do moich kosmetyków. Galasy zawierają bowiem między innymi kwas galusowy (Acidum gallicum) i garbniki, które wykorzystywane były dawniej jako środek konserwujący przy produkcji kosmetyków i w ziołolecznictwie. Kwas galusowy hamuje rozwój grzybów i bakterii.

Żeby zrobić konserwant naturalny z galasów musiałam najpierw usunąć zawartość, czyli te tłuściutkie robaczki. Potem pokroiłam drobno galasy i zalałam spirytusem 60 procentowym, po 3 tygodniach zlałam, przecedziłam i mam swój konserwant naturalny, który dodatkowo ma dobroczynne działanie na skórę, oczyszcza ją, spowalnia procesy starzenia, działa jak filtr UV i wybiela przebarwienia.

Takim konserwantem mogę teraz zabezpieczyć moje maceraty olejowe, maści, kremy i żele przed rozwojem bakterii i grzybów.

Innym, może nawet bardziej znanym galasem jest dębianka, którą często jesienią można zaobserwować na liściach dębu.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki

Na zimę dwa kremy do twarzy – krem owsiany i krem ziołowo-aloesowy.

Kiedy byłam mała na śniadanie dostawałam czasami owsiankę gotowaną na mleku. Z wszystkich mlecznych potraw owsianki nie lubiłam najbardziej, szczególnie brzydził mnie kożuch, który tworzył się na jej powierzchni. Po wielu latach wróciłam do owsianki, ale trochę w innej wersji, z dodatkami w postaci orzechów, rodzynek, owoców goi, pestek słonecznika i dyni, itd. A teraz odkryłam płatki owsiane jako półprodukt do moich kremów. Z płatków owsianych ekologicznych przygotowuję mleko owsiane, które jest podstawą fazy wodnej, wzbogacone pyłkiem z jodły syberyjskiej. W fazie olejowej znajduje się między innymi: macerat olejowy czeremchowy, masło shea, olej kokosowy, lanolina kosmetyczna, olej lniany. A w dodatkach gliceryt czeremchowy, olej ze słodkich migdałów, kwas hialuronowy, olejki eteryczne i konserwant naturalny. Krem ma lekko kremową barwę, dobrze się wchłania i pięknie pachnie.

Krem ziołowo-aloesowy to mój pierwszy krem, jaki w życiu zrobiłam. Ma już dwa lata. Dzisiaj przygotowałam nieco zmienioną jego wersję. Fazę olejową troszkę odchudziłam, składa się między innymi z maceratu olejowego z nagietka i z wosku. Na fazę wodną składa się świeżo przygotowany żel aloesowy z mojej uprawy i hydrolat bazyliowy z własnej uprawy bazyli i otrzymany w drodze destylacji parą wodną w moim alembiku. W dodatkach ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej, ekstrakt z róży stulistnej, kwas hialuronowy, Witaminy A, B3, C i E, olejki eteryczne i konserwant roślinny. Krem ma lekko kremową barwę, dobrze się wchłania i pięknie pachnie.

Do moich kremów dodaję konserwant naturalny, który sama przygotuję z galasów szypszyńca różanego, które wyrosły na moich krzewach dzikiej róży. Galasy zawierają m.in. garbniki i kwas galusowy (Acidum gallicum), który wykorzystuje się jako jako surowiec konserwujący w kosmetyce. Zabezpiecza on maceraty olejowe, maści i kremy przed rozwojem bakterii i grzybów Kwas ten pomaga też likwidować przebarwienia polekowe, po kosmetykach, posłoneczne i potrądzikowe.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zdrowie

Sok z żyworódki na wzmocnienie włosów i nie tylko na to.

Bardzo dawno temu, kiedy jeszcze nie traktowałam kwiatków rosnących w doniczkach na parapetach jako bogate źródło witamin i minerałów, które można wykorzystać leczniczo, czy też do celów kosmetycznych, miałam na parapecie ogromną żyworódkę. Bardzo się rozrosła i strasznie śmieciła rozrzucając dookoła małe zielone rozmnóżki, które wyrastały na brzegach podłużnych liści. Wystarczyło lekko dotknąć takich liści, a deszcz małych zielonych rozmnóżek sypał się wszędzie. Jak wpadły do ziemi w doniczce, zaraz się ukorzeniały. Nie pamiętam, albo nie chcę się przyznać, co z nią zrobiłam wtedy, ale potem już jej nie miałam i chyba nie chciałam mieć, aż do czasu, kiedy kilka lat temu przyniosła mi sąsiadka małą żyworódkę w doniczce. Postawiłam na parapecie, a ta za chwilę zaczęła się rozmanażać jak kiedyś. Ale teraz wiem, po co ją mam i korzystam z jej dobroci. A nadmiarem ukorzenionych sadzonek obdzielam znajomych, sąsiadki i rodzinę. Bo warto ją mieć.

Żyworódka – to roślina o bogatych właściwościach. Najbardziej znane są dwa rodzaje; żyworódka pierzasta, którą można stosować zewnętrznie i wewnętrznie oraz żyworódka Daigremonta, którą nie należy używać wewnętrznie i ma nieco słabsze działanie od żyworódki pierzastej. Ale to ona częściej gości na parapetach domowych. Ja mam właśnie taką, czyli żyworódkę Daigremonta. Zawiera magnez, żelazo, krzem, potas, selen, cynk i mangan oraz witaminę C. Żyworódka ma działanie bakterio i wirusobójcze, w tym gronkowców i uciążliwych paciorkowców. Ja moją żyworódkę używam zewnętrznie, głównie jako środek wzmacniający włosy. Wyciskam sok z liści i łodyg i robię sobie wcierki w skórę głowy lub łączę sok z miodem i oliwą i robię maseczkę na włosy. Żyworódka podobnie jak aloes bardzo dobrze radzi sobie z wszelkimi niedoskonałościami skóry, ranami, wypryskami, także z trądzikiem młodzieńczym i trądzikiem różowatym. Naprawdę warto ją mieć pod ręką.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zdrowie

Maść żywokostowa – jak zrobić – I sposób

W moim ogrodzie od wielu lat w jednym miejscu, na rabacie kwiatowej, co roku wyrastała roślina, której nie znałam. Liście duże podłużne, lekko omszałe, kwiatki drobne, niepozorne, różowe. Nie była to jakaś ozdoba ogrodu, więc traktowałam ją jak chwast i co roku usuwałam. Ale następnego roku i kolejnego i kolejnego, ona znowu pojawiała się w tym samym miejscu. Aż któregoś dnia przeglądając moje książki o ziołach natrafiłam na moją „niechcianą” roślinę i okazało się, że jest to żywokost lekarski. Po jakimś czasie znalazłam jeszcze dwie takie rośliny, ale w innych częściach ogrodu. Okazało się, że mam w ogrodzie prawdziwy skarb. Żywokost lekarski ma szerokie zastosowanie. Głównym surowcem jest korzeń pozyskiwany późną jesienią lub wczesną wiosną. Latem można wykorzystywać świeże liście do okładów bolących miejsc, stłuczeń, otarć. Trzeba je tylko zgnieść, żeby lekko puściły sok. Można też zrobić napar na liściach i kwiatach do przemywania, okładów lub kąpieli.

to tylko niewielka część otrzymanych korzeni żywokostu

Maść przygotowana z korzenia żywokostu sprawdza się przy schorzeniach stawów i kręgosłupa, przy złamaniach, zwichnięciach, naciagnięciach, stłuczeniach, otarciach, przy stanach zapalnych ścięgien i bólach mięśniowych, przy zmianach zwyrodnieniowych stawów, a także przy reumatoidalnym zapaleniu stawów. To alantoina zawarta w korzeniu wpływa na przyspieszenie regeneracji tkanek oraz na gojenie się ran. Działa również przeciwzapalnie. Znajduje też zastosowanie w leczeniu łuszczycy. Z uwagi na zawartość toksycznych alkaloidów stosuję go wyłącznie zewnętrznie. Korzeń żywokostu można wykorzystać do przygotowania maści, nalewek do nacierania, maceratów olejowych, glicerytów, proszków.

Jesienią żywokost lekarski rozrósł się bardzo u mojego kolegi ogrodnika. Wiedząc, że przygotowuję różne maści przeciwbólowe, między innymi z korzenia żywokostu, zadzwonił do mnie z zapytaniem, czy jestem zainteresowana przyjęciem korzenia żywokostu. Oczywiście, że byłam. Szybko pojechałam do niego, a tam czekała na mnie torba z ogromną ilością wykopanego korzenia. Zajęcie miałam na cały dzień.

Po oczyszczeniu korzeni przygotowałam z nich: nalewkę, macerat olejowy, gliceryt i maść przeciwbólową. Nadto część korzeni pokroiłam w cienkie plastry i wysuszyłam, a następnie rozdrobniłam na proszek.

Maść żywokostową przeciwbólową przygotowałam na dwa sposoby.

I sposób.

  • świeży korzeń pokroiłam w drobną kostkę, następnie skropiłam (spryskałam) spirytusem i pozostawiłam na 15 minut,
  • w tym czasie roztopiłam smalec gęsi i wieprzowy, mniej więcej w proporcji pół na pół i doprowadziłam do wrzenia,
  • pokrojony korzeń wrzuciłam do roztopionego tłuszczu i mieszałam przez 20 minut na tzw. wolnym ogniu,
  • po tym czasie zdjęłam garnek z kuchenki i odstawiłam do ostygniecia na całą noc,
korzeń żywokostu w tłuszczu po ostygnięciu
  • następnego dnia podgrzałam całość mieszając, przez ok. 20 minut na wolnym ogniu, po czym przecedziłam przez gazę,
  • przelałam do wyparzonych słoiczków, dodałam po kilka kropel olejków eterycznych; bazyliowego, eukaliptusowego i rozmarynowego i zakręciłam.
  • zamiast tłuszczów zwierzęcych można użyć olej kokosowy i masło shea, to wersja np. dla wegetarian
  • taka maść ma termin wazności około 1 roku, oczywiście przechowywana w lodówce lub w innym w chłodnym miejscu.

Ze sproszkowanego korzenia żywokostu można szybko zrobić okład na bolące miejsca; łyżkę sproszkowanego korzenia zalać łyżką wrzącej wody, wymieszać, dodać łyżkę oleju, powtórnie wymieszać. Taką papkę nałożyć na bolące miejsce. Można całość zabezpieczyć folią spożywczą, na to przyłożyć ręcznik i zostawić na 1-2 godziny, po czym zmyć ciepłą wodą.

Korzeń żywokostu z uwagi na swoje właściwości nawilżające, zmiękczające i wygładzające, przyspieszające regenerację skóry, znajduje zastosowanie również przy tworzeniu kosmetyków naturalnych.

Continue Reading