Ogród

Kwiaty doniczkowe – jak zadbać o nie, aby były zdrowe i dorodne.

Na ogół każdy, kto ma w domu kwiaty doniczkowe wie, że należy je podlewać, czyścić liście z kurzu, od czasu do czasu przesadzić i zasilić nawozem. Ale bywa, że pomino tych wszystkich zabiegów, kwiaty wyglądają marnie, żółkną liście, nie kwitną, bledną, a na dodatek pojawiają się na nich różne pasożyty. Co robić w takim razie? Od kilku lat, każdego lata, a w zasadzie jeszcze wiosną, wyprowadzam wszystkie kwiaty na zewnątrz i zostają tam do pierwszych przymrozków. Tego roku wystawiłam je około 20 maja, a tydzień temu, przed zapowiadanymi przymrozkami, zabrałam do domu.

Szczerze mówiąc, specjalnie nie troszczyłam się o nie przez cały ten okres. Tylko podczas nielicznych w tym roku dni upalnych podlewałam je. Resztę załatwiały; deszcz, słońce i wiatr. Wszystkie wróciły do domu w dużo lepszej kondycji, niektóre zakwitły, inne pozbyły się pasożytów, a wszystkie podrosły. Kilka lat temu nie mogłam pozbyć się pasozytów, które opanowały moje aloesy. Podejmowałam różne próby pozbycia się ich, ale bez rezultatu. Dopiero wystawienie ich na kilka miesiecy na zewnątrz zakończyły skutecznie moją walkę z tym uciążliwym paskudztwem.

kwiat tuberozy

Roślina, tak jak człowiek, potrzebuje świeżego powietrza, odpowiedniej wilgotności i wolności, jaką daje otwarta przestrzeń, a w zamkniętych pomieszczeniach, niestety, nie zawsze można im to zapewnić. Pomyślcie o tym na wiosnę, wystawcie kwiaty do ogrodu, na taras, na balkon, a jeżeli nie macie takich możliwości, poproście znajomych, może przyjmą je na lato.

Zapraszam do obejrzenia filmu o moich kwiatach doniczkowych.

Continue Reading

Ogród

Dalie i róża pomarszczona (rosa rugosa).

Można zapytać; co mają wspólnego dalie z różą pomarszczoną? Otóż mają 🙂 Mają wspólną ścieżkę. Po jednej stronie pysznią się pięknymi kwiatami w różnych kolorach i formach kwiaty dalii, a po drugiej stronie ścieżki róża pomarszczona powtarzająca właśnie kwitnienie. A oprócz tego dojrzewają na niej wyjątkowo dorodne w tym roku, nabrzmiałe sokami, okazałe czerwone i pomarańczowe owoce, doskonale nadające się do przetwarzania, np. na przepyszną konfiturę, na wino, na nalewkę, ale również po wysuszeniu, jako dodatek do zimowej herbatki. Ja zrobię na pewno konfiturę, bo jej smak jest przewspaniały. Robiłam ją w ubiegłym roku. Róża pomarszczona, zwana też różą wielkoowocową, rosą rugosą, jest różą doskonałą. Praktycznie od początku czerwca zbieram płatki, suszę na herbatke, w lipcu zrobiłam syrop z płatków róż, nalewkę z płatków róż, ocet z płatków róż, konfiturę z płatków róż. Płatki róż wykorzystuję również do przygotowania naturalnych kosmetyków, takich jak kremy, hydrolaty, gliceryty, maceraty zwane też olejkiem różanym, woda różana czy tonik. Rosa rugosa (różą pomarszczona, wielkoowocowa) to wspaniały surowiec. A przy tym szybko rośnie, ma dużo odrostów, które przesadzam na nowe stanowiska, tworząc kolejne różane szpalery.

Ale wróćmy do dalii. W naszym ogrodzie to można powiedzieć roślina ekspansywna 🙂 Jej uprawą zajmuje się mój mąż. To on przygotowuje na wiosnę dla nich coraz to nowe miejsca, przygotowuje ziemię, wzbogaca kompostem, potem sadzi, chroni przed ślimakami, podwiązuje, a na jesień wykopuje karpy, czyści z ziemi, suszy, pakuje do kartonów z trocinami i znosi do piwnicy. Ja zaś, przechadzam się między wyjątkowo dorodnymi i wysokimi w tym roku daliami i nie mogę się napatrzyć 🙂 Są piękne, z dnia na dzień powiększa się ich ilość. Co kilka dni ścianam kilka dalii i przynoszę do domu , do wazonu, aby cieszyć się ich pięknem jak najdłużej.

Kiedyś w każdym ogrodzie były dalie, zwane też georginiami, sąsiedzi wymieniali się na wiosnę karpami. Dzisiaj w niewielu ogrodach można spotkać dalie, z prostej przyczyny. One wymagają więcej pracy. Łatwiej posadzić byliny, które nie wymagaja takiej ilości pracy. Ale czyż nie warto dla takich piękności troche się natrudzić.

Zapraszam na mały spacer ścieżką pomiędzy daliami i różą rugosą. W tle hortensje i clematis pachnący. Film jest z końca sierpnia, dzisiaj wygląda to bardziej okazale.

Continue Reading

Bez kategorii | Eko - Kosmetyki | Ogród | Zdrowie

Hyzop lekarski, jego właściwości i zastosowanie – destylacja olejku eterycznego.

Hyzop lekarski kilkanascie lat temu trafił w małej doniczce do mojego ogródka. Kupiłam go z kilkoma innymi ziołami nic o nim nie wiedząc. Ale zapach liści zainteresował mnie. Piszę liści, bo nie kwitł w momencie, kiedy go kupowałam i nie miałam pojecia o tym, że w ogóle kwitnie i to bardzo okazale, jak się potem okazało. A okazało się po kilku latach, kiedy w czerwcu, jak co roku, ścięłam ziele hyzopu do suszenia, a tym razem również na nalewkę. Jak ścięłam, to dopiero zaczęłam szukać w książce „Kalendarz Nalewek ” przepisu na nalewkę hyzopową, ale na stronach czerwcowych nie było takiej nalewki, na lipcowych i sierpniowych też nie było, dopiero na stronach wrześniowych pojawił się przepis. I wtedy okazało się, że ścinając zioło w czerwcu do suszenia, nie dawałam mu możliwości do tego, aby zakwitł i pokazał swoje piękne ciemnoniebieskie, a czasami białe, kwiatki, o mocnym kamforowym zapachu, który wabi pszczoły, trzmiele i motyle. Jest rośliną miododajną.

Hyzop lekarski to zioło niewymagające, mrozoodporne, nie trzeba go zabezpieczać na zimę. Mój hyzop rośnie w ogrodzie na stanowisku słonecznym, lekko osłoniętym od wiatru i myślę, że mu tam dobrze. Na jesień ścinam go na 7-10 cm nad ziemią. Na wiosnę odrasta, zagęszcza się i z roku na rok bardziej obficie kwitnie. Część krzaczków wykopuję na wiosnę i obdarowuję sąsiadki i znajomych. Bo warto mieć hyzop lekarski w swoim ogródku. Same zalety. To dobre aromatyczne zioło do stosowania w kuchni, w szczególności do potraw cięższych, takich jak potrawy mięsne (pieczenie, pasztety) czy potrawy z roślin strączkowych lub ziemniaków. Hyzop wspomaga trawienie i podbija smak potraw. Można dodawać świeże kwiatki do sałatek, ale trzeba stosować go z umiarem, aby nie zdominował smaku całej potrawy.

Hyzop lekarski znajduje szerokie zastosowanie w ziołolecznictwie z uwagi na swoje właściwości antybakteryjne, przeciwwirusowe, grzybobójcze, antyseptyczne, przeciwpasożytnicze i wykrztuśne. Szczególnie polecany jest przy schorzeniach dolnych i górnych dróg oddechowych, przy uperczywym kaszłu, zaflegmieniu. Pomaga przy dolegliwościach żołądkowych (niestrawnościach, biegunkach i wzdęciach), działa wiatropędnie, pobudza wydzielanie soku żołądkowego ułatwiając trawienie. Działa rozkurczowo i lekko moczopędnie. Olejek eteryczny z hyzopu działa odprężająco i uspokajająco. 

Jak zawsze przy stosowaniu kuracji ziołowych należy zachować ostrożność. Nie powinny stosować hyzopu lekarskiego kobiety w ciąży, kobiety karmiące, osoby uczulone na hyzop i dzieci. Ja hyzop lekarski dodaję do mieszanek ziołowych „herbatkowych” i to w niewielkich ilościach, bo jak już wspomniałam, jego bardzo silny aromatyczny zapach i smak, może zdominować smak całej mieszanki. W razie potrzeby w proporcji 1 łyżka hyzopu na szklankę wody, zalać wrzątkiem i zostawić pod przykryciem na 15 minut. Pić 3 razy dziennie po pół szklanki po jedzeniu. Ostudzony napar dobrze się nadaje do płukania gardła czy dziąseł.

Ja co roku destyluję olejek eteryczny z hyzopu lekarskiego, a dodatkowo uzyskuję hydrolat hyzopowy. Olejek wykorzystuję do moich kosmetyków, kremów, maści, szamponów, a także do perfum botanicznych. Hydrolat to doskonały środek do płukania gardła i jamy ustnej, do płukania skóry głowy po umyciu, ale również jako tonik do twarzy.

Zapraszam do obejrzenia filmu o destylacji hyzopu lekarskiego.

O warsztatach z destylacji olejków etertcznych w Destylarni Olejków Eterycznych u Moniki i Pawła Piaseckich w Wodzisławiu Śląskim napisałam wczesniej https://melarosa.pl/2021/08/23/destylacja-olejkow-eterycznych-warsztaty-w-destylarni-olejkow-eterycznych-w-wodzislawiu-slaskim/

Continue Reading

Ogród

Z wizytą w „Ogrodach Karkonoszy”.

Wczoraj było Święto Matki Boskiej Zielnej i odwiedziliśmy naszego przyjaciela Jurka Wiącka, właściciela „Ogrodów Karkonoszy” w Jeleniej Górze, ogrodnika specjalizującego się w uprawie kwiatów i ziół. Wiele z tych kwiatów i ziół przywędrowało do naszego ogrodu. Jurek to typ pasjonata, znamy się od młodych lat i zawsze taki był. Ma takie szczęście, że łączy pracę z pasją. A rośliny odwdzięczają się pięknymi kolorami, obfitym kwitnieniem, wzrostem i zapachem. Każdej wiosny wybieramy się z mężem po czerwone pelargonie, ale zawsze wracamy z jakimiś nowościami kwiatowymi i ziołowymi, których nigdy nie brakuje w „Ogrodach Karkonoszy”.

Zapraszam na spacer z Jurkiem, do jego ogrodów pełnych kolorów, zapachów i owadziej muzyki. Właśnie kwitną rudbekie, sunbeckie, dzielżany, płomyki (floksy), przetaczniki, w wielu odmianach i kolorach, lawendy, penstemony, astry wrzosolistne, rdest himalajski, szałwie omszone, rozchodniki okazałe w 50 odmianach, lobelie błyszczące czerwone i różowe, złocienie, monarda, słoneczniki i wiele innych.

Dla zainteresowanych ofertą adres strony ogrodykarkonoszy.eu .

Continue Reading

Ogród

Ogród we wszystkich kolorach tęczy.

Każdy miesiąc w ogrodzie ma swoje kolory (pomijam kolory zimy).

Marzec to białe przebiśniegi, jasno zielone kwiaty ciemiernika, fioletowe fiołki wonne, żółte, fioletowe i białe krokusy, żółte gałęzie wierzby., Kwiecień to żółte żonkile, niebieskie cebulice, pierwsze czerwone i żółte tulipany. Maj to kolorowe tulipany; białe, żółte, różowe, pomarańczowe, czerwone, bordowe i czarne, niebieskie niezapominajki i szafirki, białe i żółte narcyze, różowe cebulice, różowo-fioletowe kiście wisterii. Czerwiec to czerwone i różowe różaneczniki, czerwone maki, białe i różowe funkie, białe margerytki, białe w tym roku kosaćce, różowe róże pachnące, ciemnoniebieskie ostróżki, różowe i fioletowe szałwie, białe i różowe lewkonie, fioletowe czosnki, różowy clematis, czerwone pelargonie.

A lipiec to prawdziwy wybuch kolorów. Moje lilie od bieli, poprzez kremowe, żółte, pomarańczowe, paprykowe, różowe, śliwkowe, aż po czarne, właśnie teraz są w pełnym rozkwicie. Towarzyszą im białe i niebieskie rozwary, czerwone, malinowe, fioletowe, różowe i białe floksy, purpurowe jeżówki, różowe, czerwone i purpurowe goździki, fioletowe lawendy, kolorowe cynie, czerwona pysznogłówka, czerwone, białe, pomarańczowe i różowe dalie, białe smagliczki, różowe maciejki, czerwone begonie, czerwone, białe i różowe róże (tzw. szlachetne), białe i niebieskie apagantusy, żółte i pomarańczowe liliowce. Do tego białe, jeszcze nie przebarwione hortensje i biała juka. No i oleandry w donicach; biały, różowy i czerwony. A dzisiaj zakwitł pierwszy pomarańczowy kwiat na milinie.

Czarne lilie pierwszy raz w naszym ogrodzie.

Zapachów tych kwiatów nie da się opisać kolorami, ale są bardzo intensywne. Jedne pachną rano, inne w południe w pełnym słońcu, a jeszcze inne wieczorem po zachodzie słońca.

W lipcu, oprócz zwykłego odchwaszczania, dużo czasu pochłania obcinanie przekwitłych kwiatów i podwiązywanie ciężkich kwiatostanów. Pytanie, czy warto serwować sobie tyle roboty, zamiast poleżeć sobie na krótko przystrzyżonej trawie, w cieniu żywopłotu z iglaków. Nie mam nic przeciwko takim ascetycznym i wygodnym ogródkom. Ale w nich nie widać, jak ogród zmienia się w każdym miesiącu. Nie ma radości z rozkwitających wciąż nowych kwiatów. Nie można zachłysnąć się zmieniającymi się co krok zapachami, przy wieczornym spacerze po ogrodzie. Do tego odgłosy ptaków, pszczół, bąków lub delikatny trzepot skrzydeł motyli.

Moja mama kochała kwiaty i w tzw. przedogródku miała piękne róże, lilie, goździki, szałwie, petunie, narcyze i wiele innych. Pozostała część ogrodu była warzywnikiem z krzewami i drzewami owcowymi, w której rządził mój tato. Kiedy mama zmarła, tato zajmował się też kwiatami. Potem ja wróciłam do domu po studiach, pojawiły się dzieci i zwyczajnie brakowało czasu na zajmowanie się kwiatowym ogródkiem. Pojawiła się trawa, iglaki i mała rabatka z kilkoma kwiatkami. Kiedy zmarł tato, ogród warzywny skurczył się do dwóch małych grządek z sałatą, pietruszką, koperkiem, szczypiorkiem i buraczkami.

Trzeba było jeszcze sporo lat, aby ogród znów wypełnił się barwami i zapachami, kolorowymi kwiatami obok różnorodnych warzyw i krzewów, a trawa jest tylko uzupełnieniem całości i jest jej z roku na rok coraz mniej, na rzecz nowych kwiatowych rabat. Na szczęście dla mnie, wiele lat temu u mojego męża narodziła się pasja ogrodnicza i możemy realizować się wspólnie w naszym ogrodzie. Wspomaga nas w tym od kilku lat nasz najstarszy wnuk Leon (7 lat). Maluchy (Tymon i Ignaś) na razie uwiebiają biegać pomiędzy rabatami i grządkami.

Zakątek śródziemnomorski: m.in. oleandry, aloesy, lawenda, rozmaryn, oliwnik.

Zapraszam na krótki spacer po moim ogródku.

Continue Reading

Kuchnia | Ogród

Konfitura z płatków róż pachnących.

Moje róże w tym roku naprawdę spisują się wyjątkowo. Co 2- 3 dni zbieram dwa kosze płatków. Zrobiłam już syrop na płatkach róży, nalewkę na płatkach róży, mam nasuszonych kilka słojów płatków, postawiłam ocet na płatkach róży, macerują się olejki różane, destylowałam kilka razy róże na hydrolat. A teraz przyszła pora na konfiturę. Kilka dni temu zrobiłam pierwszy raz w tym roku, a dzisiaj zrobiłam drugą partię. Mam nadzieję, że uda się chociaż jeszcze raz, bo konfitura jest przepyszna.

Z jakich róż i jak ja robię opowiedziałam w filmie poniżej.

Pare lat temu ucierałam płatki róż z cukrem w makutrze. Bardzo to uciążliwe zajęcie. Kolejne konfitury robiłam już z pomocą termomixu. Nie zauważyłam jakieś różnicy w smaku, chyba tylko taka, że w makutrze ucierałam ponad godzinę jedna partię, a w termomiksie kilkadziesiąt sekund.

Mój przepis na konfiturę z płatków róż:

  • 1 kg płatków róż
  • 2 kg cukru,
  • 0,7 l wody
  • sok z 3-4 cytryn.

Do termomiksu wrzucam partiami płatki róż, przesypuję cukrem i dodaję trochę wody. Kiedy wszystkie płatki z cukrem i wodą są zmiksowane, dodaję sok z cytryn. Po dokładnym wymieszaniu w jednym garnku, przekładam do trzech garnków, aby szybciej się zagęściły i skarmelizowały, a tym samym skracam czas smażenia. Smaży się na małym ogniu, aż do uzyskania jednolitej masy, bez grudek i kawałków płatków. Żeby sprawdzić, czy już można przekładać do słoiczków, robi się próbę, na spodeczek daje się łyżeczkę konfitury, jeżeli przechyli się spodek, a konfitura będzie się trzymała w miejscu i nie spłynie, jest gotowa. Gorącą konfiturę należy przełożyć do słoiczków, zakręcić, odwrócić do góry dnem i przykryć kocykiem do wystygnięcia. A potem do pączków, do bułeczek, do naleśników, do chlebka albo do herbatki 🙂

Niestety, w pierwszej partii (tej na filmie), dodałam za dużo wody i musiałam dłużej smażyć i odparowywać.

świeże płatki róż
zmiksowane płatki róż z cukrem i wodą
tu już po dodaniu soku z cytryn i rozlaniu do trzech garnków.
Moje róże i ja

Continue Reading

Ogród

Żywokost lekarski – jak zrobić nawóz do pomidorów, papryki i bakłażanów.

W moim ogrodzie od wielu lat w jednym miejscu, na rabacie kwiatowej, co roku wyrastała roślina, której nie znałam. Liście duże podłużne, łodygi omszałe i lekko kłujące, kwiatki drobne, niepozorne, różowe. Nie była to jakaś ozdoba ogrodu, więc traktowałam ją jak chwast i co roku usuwałam. Ale następnego roku i kolejnego i kolejnego, ona znowu pojawiała się w tym samym miejscu. Aż któregoś dnia przeglądając moje książki o ziołach natrafiłam na moją “niechcianą” roślinę i okazało się, że jest to żywokost lekarski. Po jakimś czasie znalazłam jeszcze dwie takie rośliny, ale w innych częściach ogrodu. Okazało się, że mam w ogrodzie prawdziwy skarb. Żywokost lekarski ma szerokie zastosowanie. O jego wykorzystaniu leczniczym pisałam już w tym roku dwa razy. Przedstawiałam wtedy dwa różne sposoby na przygotowanie przeciwbólowej maści na bolące stawy i mięśnie z korzeni żywokostu. Tam też przedstawiałam jak można wykorzystać również w tym celu części nadziemne tej rośliny.

Dzisiaj wracam do żywokostu, ale w kontekście wykorzystania jej w ogrodzie, a konkretnie jak przygotować nawóz z ziela żywokostu (łodygi, liście, kwiaty). w postaci gnojówki lub wyciągu.

Żywokost, z uwagi na dużą zawartość azotu i potasu świetnie nadaje się do wykorzystania go w postaci nawozu naturalnego do podlewania roślin w fazie kwitnienia i zawiązywania owoców, w szczególności do pomidorów, papryki, bakłażanów. Również dobrze sprawdza się w walce ze szkodnikami, takimi jak np. mszyce.

Przepis na gnojówkę z żywokostu;

  • około 1 kg ziela (łodygi, liście, kwiaty,
  • 10 l wody.

Ziele umieścić w większym naczyniu, zalać wodą i pozostawić na 2 do 4 tygodni, w zależności od temperatury powietrza. Przy wysokich temperaturach proces fermentacji postępuje szybciej. Co 2-3 dni należy zamieszać gnojówkę. Kiedy zauważymy, że ziele opadło i częściowo się rozpuściło, przelewamy zawartość do innego naczynia, a pozostałości składujemy na kompostowniku. Do podlewania roślin uzyskany nawóz rozcieńczamy przeważnie w stosunku 1: 5 (jedna część nawozu, 5 części wody). W filmie poniżej więcej informacji na temat zastosowania żywokostu w ogrodzie. Zapraszam do obejrzenia filmu.

Warto przyjrzeć się roślinom w naszych ogrodach. Dużo tam perełek, a czasami nie mamy o tym pojęcia i traktujemy je jedynie w kategoriach uciążliwych chwastów.

Continue Reading

Ogród | Zdrowie | Zioła

Glistnik jaskółcze ziele.

Glistnik jaskółcze ziele to jedno z bardzo niewielu ziół, które można pozyskiwać przez cały rok, nawet zimą można go wydłubać spod warstwy śniegu. Najlepszą porą na jego zbiór, to jednak okres końca wiosny- początku lata, czyli maj – czerwiec, przed i w czasie kwitnienia. Glistnik rósł w ogrodzie mojej sasiadki i przeniósł się po jakimś czasie do mojego ogrodu. Pozbierałam go z różnych zakątków ogrodu i posadziłam w tzw. chwastowniku, czyli wyznaczonym miejscu, gdzie niegdyś wyrzucane chwasty, teraz tworzą ogrodowe kompozycje; gdzie białe wyniosłe kwiaty krwawnika pochylają się nad kępami glistnika jaskółcze ziele, a żółte koszyczki wrotycza ocierają się o różowe kwiaty żywokostu. Jest tam jeszcze niska babka pospolita i babka wąskolistna, no i wszędobylski mniszek, nazywany u nas błędnie mleczem. A całkiem nisko płoży się bluszczyk kurdybanek, czasami próbuje wspiąć się lekko na jakiegoś sąsiada. Jest tam też królowa ziół jej wysokość pokrzywa, w towarzystwie nieodłącznej jasnoty białej.

Glisnik, podobnie jak wrotycz jest ziołem, które powinno się stosować z dużą ostrożnością. Kiedyś zioło to cieszyło się wielkim poważaniem, obecnie uważane za trujący chwast i rzeczywiście sok z glistnika uznaje się za trujący, ale umiejętnie stosowany, posiada wiele leczniczych właściwości. Należy jednak stosować go krótkotrwale. Długotrwałe stosowanie może prowadzić do uszkodzenia wątroby. Negatywne skutki wynikają zazwyczaj z przyjmowania nadmiernych dawek, przewlekłego, długotrwałego stosowania, a także z łączenia kuracji z innymi ziołami bądź lekami.

Maria Treben, austriacka zielarka, autorka książki „Apteka Pana Boga” opisuje tak zalety glistnika: „ma działanie oczyszczające krew i krwiotwórcze, stosuje się je też w schorzeniach dróg żółciowych, nerek, przy hemoroidach, szumach w uszach”. Tu jednak trzeba zachować szczególną ostrożność i nie przekraczać zalecach dawek. Maria Treben podaje: Herbatka (napar): płaska łyżeczka na szklankę wody.

zdjęcie początku kwietnia

Glistnik charakteryzuje się działaniem uspokajającym oraz ułatwiającym zasypianie, posiada też właściwości antydepresyjne i przeciwlękowe.

Szerzej glistnik znajduje zastowanie zewnętrzne. Najbardziej znane jego działanie to walka z kurzajkami i innymi brodawkami. W łodygach i korzeniach glistnika znajduje się pomarańczowo-żółty sok, którym można smarować miejsca, na którym występują kurzajki. Świeży sok z przełamanej łodygi glistnika działa bakteriobójczo oraz wirusobójczo, dlatego skutecznie eliminuje kurzajki zwane też brodawkami. W większości aptek dostępne są maści na bazie jaskółczego ziela przeznaczone do zwalczania niechcianych zmian na skórze, zwłaszcza na tle grzybiczym. Aplikując jaskółcze ziele na kurzajki należy uważać, by nie doszło do kontaktu z jamą ustną, błonami śluzowymi narządów płciowych, a także oczami.

Maria Treben poleca też stosować sok z glistnika na powieki, przy zaćmie, zmętnieniu rogówki, odklejaniu siatkówki, osłabieniu wzroku. Opisuje to w swojej książce tak: „Liść glistnika myje się i rozciera miękką oś liścia między zwilżonym kciukiem i palcem wskazującym. Uzyskanym maceratem smaruje się zamknięte oczy przesuwając palcem wskazującym w kierunku kącików oczu.” Należy jednak bardzo uważać, aby sok nie dostał się do samego oka.

Ostrzeżenie; glistnika nie powinny używać kobiety w ciąży, kobiety karmiące, dzieci poniżej 12 lat, osoby z chorobami autoimmunologicznymi, z chorobami wrzodowymi żołądka i dwunastnicy, z chorobami wątroby, z niedrożnością przewodów żółciowych, z jaskrą.

Continue Reading

Ogród | Zdrowie | Zioła

Kora wierzby – naturalna roślinna aspiryna

Wierzba mocno wpisała się w krajobraz Polski.  Na świecie występuje około 400 gatunków tego rodzaju. Rośnie na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Australii i Antarktydy. W Polsce dziko rośnie około 30 gatunków. Gatunkiem typowym jest wierzba biała. Wierzba lubi tereny wilgotne, często można spotkać je na brzegach rzek i strumieni,  ale też  wzdłuż polnych dróg. Pożądana jest na podmokłej działce, bo chłonie wodę, kiedy jest jej zbyt dużo, a kiedy przychodzi susza – oddaje.

Kora wierzby stanowi bogate źródło glikozydów fenolowych (m.in. salicyny oraz salikortyny) – to odpowiedniki roślinnej aspiryny.  Kora wierzby zawiera też duże ilości soli mineralnych, kwasu elagowego, garbników, katechin, flawonoidów.

Odwar z kory wierzby, podobnie jak aspiryna, ma działanie przeciwzapalne, przeciwbólowe, przeciwgorączkowe i antybakteryjne. Stosuje się go w leczeniu schorzeń reumatycznych, nieżytów jelit, w zwalczaniu gorączki i biegunki. Pomaga przy bezsenności i nerwobólach, ułatwia gojenie się ran.

Surowiec pozyskuje się przede wszystkim z wierzby białej i wierzby purpurowej (wiklina), ale można pozyskiwać również z innych gatunków; np. z wierzby szarej, wierzby Iwy, wierzby kruchej i innych.

Korę wierzby zbiera się wiosną, zanim rozwiną się liście i kwiaty (kotki). Do okorowania wybierać należy 2–3-letnie gałęzie ze ściętych drzew. Korę bardzo łatwo ściąga się z młodych gałęzi. Pokrojoną korę należy wysuszyć w temperaturze nie wyższej niż 40 stopni C. Potem zmielić i przechowywać w szczelnie zamkniętym słoju.   

Sposób użycia: 1 łyżeczkę kory należy zalać szklanką wrzącej wody, zagotować i trzymać pod  przykryciem jeszcze  przez 5 minut na małym ogniu. Odstawić na 15 minut, następnie przecedzić. Pić  po 1/3 szklanki 3 razy dziennie podczas grypy i przeziębienia jako środek zwalczający gorączkę, katar, ból mięśni. Pomaga też  w dolegliwościach reumatycznych i nerwobólach, nieżycie żołądka i zapaleniu śluzówki przewodu pokarmowego.  Z uwagi na gorzkawy smak odwaru można połączyć z jakimś naturalnym sokiem, np. malinowym.

kora wierzby

Kora wierzby zawiera w swoim składzie  kwas  salicylowy,  który  łagodzi wszelkie zmiany skórne. Z tego powodu korę wierzby wykorzystuje się w kosmetyce do kremów i maści do  cery problematycznej, np. do cery trądzikowej. Jest też  bardzo dobrym środkiem zwalczającym grzybicę. W naparze z kory wierzby moczy się stopy chorego. Poza tym kora wierzby hamuje nadmierną potliwość stóp. Ma działanie moczopędne,  oczyszcza organizm ze zbędnych produktów przemiany materii, przy czym  nie dopuszcza do jego nadmiernego odwodnienia. Wykazuje  działanie ściągające,   jest pomocna w gojeniu się ran. Salicyna naturalna zawarta w korze wierzby, w przeciwieństwie do syntetycznych salicylanów, nie drażni błony śluzowej żołądka i dwunastnicy. Ze względu na właściwości przeciwzapalne i napotne, kora wierzby jest pomocna również przy przeziębieniach oraz infekcjach bakteryjnych gardła, krtani i oskrzeli.

Korę wierzby można spotkać w sprzedaży w postaci: sproszkowanej, pokrojonej lub w całości.

Produkty z kory wierzby, podobnie jak wiele ziół, należy stosować ostrożnie. Przedawkowanie może prowadzić do różnych problemów zdrowotnych. Jest to naturalny lek i podobnie jak inne leki nie należy przyjmować w ilościach większych niż zalecane. Uważa się, że bezpieczna ilość dzienna  to 1  łyżeczka kory zalana szklanką wrzącej wody, spożywać należy 3 razy po 1/3 szklanki odwaru.

Ostrzeżenie: Surowiec i zawarte w nim związki mogą zakłócać działanie niektórych farmaceutyków. Naparu z kory wierzby nie powinny przyjmować przede wszystkim  osoby z astmą oskrzelową, osoby przyjmujące leki przeciwzakrzepowe, osoby z dolegliwościami gastrycznymi, kobiety w ciąży, kobiety karmiące i dzieci. Przeciwwskazaniem do stosowania kory wierzby jest też nadwrażliwość na salicylany lub leki z grupy niesteroidowych leków przeciwzapalnych.  

 Tegoroczna wiosna zimna, przeplatana powrotami  zimy, sprzyja jeszcze teraz pozyskaniu kory wierzby w miejscach zacienionych, chłodnych lub po prostu w górach, gdzie jeszcze leży śnieg. Kto nie zdąży w tym roku, niech spróbuje w przyszłym.  

 

Continue Reading

Nie marnuję | Ogród

Fusy kawy i herbaty to naturalny nawóz dla roślin kwasolubnych.

Mówi się o tym, że kawa pita w dużych ilościach zakwasza organizm ludzki. Średnia wartość pH kawy wynosi ok. 5,0, natomiast pH krwi tętniczej człowieka kształtuje się na poziomie 7,35-7,45, a krwi żylnej ok. 7,32 – 7,42.

A jaki wpływ ma kawa, a raczej fusy kawy, na rośliny? Podobnie, zakwasza. W domu, na balkonie czy w ogrodzie mamy rośliny, które lubią wygrzewać się na słońcu i takie, które słońce niszczy. Podobnie jest z wodą, jedne lubią mieć korzenie w wodzie, bagienku, błocie, inne wręcz przeciwnie. A co z ziemią, do której je sadzimy?

Kiedy byłam mała, nie było OBI, Castoramy, Bricomarche czy Leroy Merlin, w których można teraz kupić praktycznie wszystko, co potrzebne jest do uprawy roślin. Ale wtedy ziemię do kwiatów doniczkowych przygotowywało się samemu, z tego, co było dostępne. Kiedy zbliżał się czas przesadzania kwiatów, mama wysyłała mnie do lasu po próchnicę, ale nie byle jaką. (Próchnica glebowa, czyli humus, to część organiczna gleby powstała głównie ze szczątek roślin i zwierząt rozłożonych przez mikroorganizmy glebowe. )

W lesie, przy pniach świerków zbierałam próchnicę iglastą, o odczynie kwaśnym, o czym oczywiście w tamtym czasie nie miałam za bardzo pojęcia. Pod dębami zbierałam próchnicę o odczynie zasadowym. A mama wiedziała, które kwiaty zasilić próchnicą o odczynie kwaśnym, a które o odczynie zasadowym, żeby dobrze rosły i cieszyły oko okazałym kwieciem.

Wtedy kawa prawdziwa była rarytasem, a przy tym dość droga, więc kupowało się ją na święta lub na inne uroczystości. Być może w innych domach była częstszym gościem. Dzisiaj nie muszę chodzić do lasu po próchnicę, bo mamy kilka kompostowników na ogrodzie, w tym kompostownik z ziemią liściastą o odczynie zasadowym, a ziemię do kwiatów kwasolubnych zakwaszam fusami kawy lub herbaty. Jak to zrobić, opowiedziałam w filmiku poniżej.

Tak się teraz zastanawiam, czy jednak nie pójść do lasu po próchnicę. Ona bardzo dobrze spulchnia ziemię, nie mówiąc już o tej dużej ilości składników mineralnych, które zawiera.

Continue Reading