Nie marnuję

Nie marnuj – Czasu.

Jest dzień, a właściwie już wieczór, 1 stycznia 2024 rok. Tak, jak od wielu lat, tego dnia słucham radia. Dawnej była to Trójka ze swoją Listą Wszechczasów. Od kilku lat słucham TOP-u Radia 357. W tym roku to prawdziwa uczta; 3 dni pełne fantastycznej muzyki, którą lubię, kocham, uwielbiam – 356 utworów. Słucham tych kolejnych piosenek, wiele z nich przywołuje wspomnienia, obrazy, ludzi (niektórych już nie ma wśród nas), zdarzenia, a nawet zapachy i smaki. I czuję się szczęśliwa, że wiele tych przepięknych ponadczasowych utworów towarzyszyło mi w różnych sytuacjach w dużej części mojego życia. Zawsze uwielbiałam muzykę i towarzyszy mi ona codziennie, nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej nie być.

Wczoraj i dzisiaj ludzie na całym świecie ślą życzenia. Różne; czasami takie ciepłe, od serca, a czasami takie typu gotowiec „kopiuj – wklej”, też dobrze. Ale jedne życzenia zwróciły moją uwagę szczególnie; „z biegiem czasu wydaje mi się, że każdy kolejny rok jest coraz krótszy. Tak szybko ten czas leci, z wiekiem coraz szybciej. Życzę, … aby w jeszcze krótszym Nowym Roku 2024 zmieściło się spełnieni marzeń, radość, miłość i wzajemny szacunek.” Piękne życzenia.

Taki dzień jak dzisiaj pobudza do refleksji, różnych. Często podsumowujemy w myślach ten miniony rok, robimy plany na ten co przyszedł. Oceniamy; o ten był dobry, radosny, bogaty, a tamten niedobry, smutny, z kłopotami. Ile w tym naszej zasługi, a ile zwykłego przypadku, przeznaczenia, losu. Na ile jesteśmy w stanie sterować tym, co się wydarza.

Rok temu zrobiłam sobie Listę postanowień na 2023 rok. Umieściłam na niej 16 postanowień. Sprawdziłam – udało się, tak w pełni, zrealizować 4. Kilka połowicznie, inne wcale. Koleżanka powiedziała mi, że za dużo, że powinno być maksymalnie 5 i sukcesem jest zrealizować 3. A ja uważam, że te moje 4 na 16 też jest sukcesem, bo jestem o te cztery do przodu. Takie małe kroki, bez napięcia, ale jest z czego wybierać. Napisałam Listę postanowień na 2024 rok. Jest na niej 19 pozycji, z czego 10 to pozycje z ubiegłorocznej listy, daję im drugą szansę.

Zero waste, nie marnuj – to teraz stało się modne hasło i bardzo dobrze. Najczęściej kojarzy nam się z jedzeniem – nie marnuj, kupuj tyle ile dasz radę zjeść, oddaj nadwyżkę innym potrzebującym, kompostuj odpadki bio. Ale również dotyczy to innych dziedzin, chociażby odzieży produkowanej w ogromnych ilościach, generujących w krótkim czasie potężne ilości śmieci, sprzęty, głównie elektroniczne, telefony, komputery, laptopy, ale też zabawki, gry, itd. Wszystko to oprócz generowania ogromnych ilości odpadów, śmieci, wymaga zużycia do ich produkcji potężnej ilości wody i energii. I tu wchodzimy na grunt spraw ogromnie ważnych, chodzi o ochronę klimatu, o ochronę ziemi. Zabrzmiało patetycznie? Ale to prawda.

I wracam do tematu/ tytułu – nie marnuj – czasu. Bo to tak, jak w tych życzeniach. Niby rok ma te 365 dni, a co cztery lata 366. Ale z biegiem czasu jest jakby krótszy. Dni się niepostrzeżenie skracają, dopiero wstał dzień, a za chwilę słońce chyli się za horyzontem. Coraz mniej spraw możemy załatwić, mniej zrobić.

I teraz muszę na chwilę odejść od tematu, a właściwie wrócić w inne miejsce, bo właśnie w tej chwili leci w radio „Stairway to Heaven” – Schody do nieba – Led Zeppelin – 1971 rok – na miejscu szóstym, a dla mnie zawsze nr 1, tkwię w tym od chwili, kiedy pierwszy raz usłyszałam ten utwór, a było to naprawdę dawno, gdzieś na obozie, nad jeziorem, lato, zapach mięty pomieszany z zapachem traw i polnych kwiatów. To było dawno, ale było i to jest piękne. Pielęgnuję w sobie te wspomnienie i inne równie piękne, z muzyką w tle i te bez muzyki, ale z szumem wiatru, pluskiem morskich fal, brzęczeniem owadów, śpiewem ptaków, grzmotem burzy, odgłosem deszczu uderzającego w ściany namiotu, i tak dalej….

I właściwie całe to pisanie do tego zmierza. Żyjmy własnym życiem, a będziemy mieć własne piękne wspomnienia. Nie marnujmy czasu na życie cudzym życiem, wymyślonym cudzym życiem, życiem seriali, życiem plotki. Nie bądźmy tylko odbiorcami, bądźmy twórcami. Twórzmy małe rzeczy lub duże, na ile potrafimy, na ile chcemy, na ile możemy. Niech ten rok będzie właśnie taki – twórczy. Na mojej liście jest takie jedno szczególne postanowienie – twórcze. Za rok napiszę o nim czy mi się udało i czy naprawdę było to takie twórcze, czy tylko tak mi się wydawało.

Continue Reading

Nie marnuję | Ogród

Fusy kawy i herbaty to naturalny nawóz dla roślin kwasolubnych.

Mówi się o tym, że kawa pita w dużych ilościach zakwasza organizm ludzki. Średnia wartość pH kawy wynosi ok. 5,0, natomiast pH krwi tętniczej człowieka kształtuje się na poziomie 7,35-7,45, a krwi żylnej ok. 7,32 – 7,42.

A jaki wpływ ma kawa, a raczej fusy kawy, na rośliny? Podobnie, zakwasza. W domu, na balkonie czy w ogrodzie mamy rośliny, które lubią wygrzewać się na słońcu i takie, które słońce niszczy. Podobnie jest z wodą, jedne lubią mieć korzenie w wodzie, bagienku, błocie, inne wręcz przeciwnie. A co z ziemią, do której je sadzimy?

Kiedy byłam mała, nie było OBI, Castoramy, Bricomarche czy Leroy Merlin, w których można teraz kupić praktycznie wszystko, co potrzebne jest do uprawy roślin. Ale wtedy ziemię do kwiatów doniczkowych przygotowywało się samemu, z tego, co było dostępne. Kiedy zbliżał się czas przesadzania kwiatów, mama wysyłała mnie do lasu po próchnicę, ale nie byle jaką. (Próchnica glebowa, czyli humus, to część organiczna gleby powstała głównie ze szczątek roślin i zwierząt rozłożonych przez mikroorganizmy glebowe. )

W lesie, przy pniach świerków zbierałam próchnicę iglastą, o odczynie kwaśnym, o czym oczywiście w tamtym czasie nie miałam za bardzo pojęcia. Pod dębami zbierałam próchnicę o odczynie zasadowym. A mama wiedziała, które kwiaty zasilić próchnicą o odczynie kwaśnym, a które o odczynie zasadowym, żeby dobrze rosły i cieszyły oko okazałym kwieciem.

Wtedy kawa prawdziwa była rarytasem, a przy tym dość droga, więc kupowało się ją na święta lub na inne uroczystości. Być może w innych domach była częstszym gościem. Dzisiaj nie muszę chodzić do lasu po próchnicę, bo mamy kilka kompostowników na ogrodzie, w tym kompostownik z ziemią liściastą o odczynie zasadowym, a ziemię do kwiatów kwasolubnych zakwaszam fusami kawy lub herbaty. Jak to zrobić, opowiedziałam w filmiku poniżej.

Tak się teraz zastanawiam, czy jednak nie pójść do lasu po próchnicę. Ona bardzo dobrze spulchnia ziemię, nie mówiąc już o tej dużej ilości składników mineralnych, które zawiera.

Continue Reading

Nie marnuję

Less waste – nie marnuję i dlaczego od ponad roku nie kupuję nowych ubrań.

Ponad rok temu przeczytałam artykuł Ani Pięty – projektantki i organizatorki targów mody , „Od 16 miesięcy nie kupuję nowych ubrań. Jak to zmieniło moje życie?”

No właśnie, a jak zmieniło to moje życie? Może nie od razu zmieniło się moje życie, ale utwierdziło mnie w przekonaniu, że to co małymi krokami wprowadzałam, ma sens. Ja też przestałam ponad rok temu kupować nowe ubrania. Przez wiele lat kupowałam ich za dużo, czasami zakupy nie były do końca przemyślane, co kończyło się tym, że jakaś rzecz zupełnie nie używana przeleżała w szafie parę lat i w końcu lądowała w pojemnikach na używane ubrania lub oddawałam komuś bardziej potrzebującemu. Po ostatniej mocnej selekcji, jakieś dwa lata temu, praktycznie nie wyrzucam i nie oddaję ubrań, ale nadaje im drugie życie. Mam maszynę do szycia i umiem się nią posługiwać. Wymyślam więc, jak mogę przerobić, poszerzyć, rzadziej zwęzić 🙂 czy dostosować do nowych trendów mody moje ubrania. Czasami napracuję się, ale mam dużą satysfakcję, no i co tu dużo mówić, oszczędzam pieniądze. Ostatnio odzyskałam sportową kurtkę, w której już parę lat temu przestałam się mieścić, poprzez wszycie dwóch kawałków materiału, pozyskanych z nogawek starych sportowych spodni, również nieużywanych z tego samego powodu 🙂 .

Poniżej zamieszczam artykuł Ani Pięty, naprawdę warto poświęcić chwilę czasu na jego przeczytanie – to bardzo ważny głos w dyskusji o ochronie naszej planety. Powiesz, a co tam , to tylko jedna nowa bluzka. Nie, to oszczędność wody i energii, to mniej śmieci i ścieków. Zostań przyjacielem naszej planety.

” Od ponad roku nie kupiłam ani jednej nowej rzeczy. Czekam aż wielkie marki zaczną produkować w zrównoważony sposób, czyli taki który szanuje nasze środowisko i ludzi. Nie jestem buntowniczką, po prostu mam dość ślepej konsumpcji i kłamstw branży modowej. Poza tym, że nadal oddycham, jeżdżę na rowerze, mam normalny apetyt i zdrowe serce, to mam też więcej czasu, dokładnie wiem co jest w mojej szafie, korzystam z tego, co już mam, a codzienne wybory pt. „co na siebie włożyć” stały się trzyminutową czynnością. Mam więcej pieniędzy i czasu na przyjemności, a duże sieciowe sklepy mijam bez żalu, jakby codziennie była niehandlowa niedziela. W zasadzie to już ich nawet nie zauważam.   Ten świadomy wybór, moja prywatna decyzja stały się przyczynkiem do nazywania mnie buntowniczką i aktywistką modową. A ja pomyślałam: niezwykłe, jak daleko zaszlismy w slepej konsumpcji, że jej ograniczanie jest dziś buntem? Postanowiłam jednak zrobić z tego walor i skorzystać z siły przekazu, jaką daje mi nowy przydomek, by opowiadać w jak marnotrawnym i okrutnym systemie powstaje większość naszych ubrań.  

Oto garść faktów, dzięki którym zastanowicie się czy naprawdę potrzebujecie nowych ubrań:  Co 4- 5 sezonów wciska się nam to, co już mamy tylko w innym odcieniu czy z dodatkową kokardką.  Norma w fabryce „fast fashion” to 80 sztuk do uszycia w godzinę, siedzenie w pieluchach przy maszynie, praca po 14 godzin dziennie, a wynagrodzenie to czasem 26 dolarów miesięcznie w Etiopii i około 120- 150 dolarów za miesiąc w Azji. Na pytanie czemu tak mało, wielkie koncerny odpowiadają, że nigdy nie obiecywały płacy minimalnej.  Globalnie wyrzucamy nawet 60% odzieży. Ubrania lądują w śmietniku, są palone, a w najlepszym wypadku lądują w Afryce, gdzie są donaszane w drugim obiegu. Te kraje również zaczynają się buntować, ponieważ nie są w stanie przerobić masy ciuchów, jaką nasz uprzywilejowany świat im podrzuca.  Z blisko 100 mln ubrań produkowanych co roku tylko 1% podlega recyklingowi. Produkcja ciuchów odpowiada za 20% zanieczyszczeń wszystkich wód na świecie (co sezon widać to po rzekach, które przyjmują w kolor najmodniejszego koloru sezonu) i wytwarza więcej CO2 do atmosfery niż wszystkie linie lotnicze razem wzięte.  Jeśli liczba ludzi na ziemi będzie przyrastać w dotychczasowym tempie, to za 11 lat będziemy mieli ok. 18 kg tekstylnych śmieci na jednego mieszkańca/ mieszkankę naszej planety. 

Wyprodukowanie jednego bawełnianego t- shirtu zużywa 2700 litrów pitnej wody, to równowartość tego, ile jedna osoba potrzebuje na prawie 2,5 roku. Analogicznie na powstanie pary jeansów potrzeba aż 10 000 litrów wody. Ubrania wcale nie dają nam szczęścia. Udowodniono, że “pozakupowy high” utrzymuje się maksymalnie przez jeden dzień u około 55% konsumentów i konsumentek. Opłaca się?  

Dlaczego to wszystko piszę? Bo jestem idealnym przykładem, że można nawet pracując w branży modowej, porzucić jej kłamstwa. Można działać inaczej, przemyśleć, poczytać trochę, poobserwować i zobaczyć, że nic tu nie działa tak jak powinno. A skoro giganci reagują za wolno albo robią nam greenwashing pozornymi akcjami, powiedzmy im, że w takim razie nie będziemy kupować w ogóle, może to będzie dla nich konkretna wskazówka.  

Polska, która dziś nie jest zalana taką ilością tanich tekstyliów jak np. USA czy Wielka Brytania, jako część elitarnego klubu najbogatszych krajów świata (stowarzyszonych w UE czy OECD) powinna w końcu przestać myśleć, że jest na tzw. „dorobku” i że nas to nie dotyczy. Jesteśmy bogatsi od ok. 90% ludności tego świata i to dobry czas, by mądrze wyhamować. Dlatego zanim kolejna kampania reklamowa przykuje wasz wzrok, proponuję pomyśleć:  Czy gdzieś już to widziałaś/ widziałeś?  Czy nie masz czegoś podobnego w swojej szafie?  Czy – jeśli to wyjście na raz – nie da się tego od kogoś pożyczyć?  Czy nie masz czegoś, co można by wymienić? (Z drugiego obiegu mam nawet buty czy rękawice bokserskie i zanim ktoś powie, że to mało higieniczne, podpowiadam, nawet nie chcecie wiedzieć jakie chemikalia siedzą dziś w waszych nowych ubraniach!)  

Dołączcie do mnie i kilku tysięcy modowych buntowników i nie kupujcie nowych ubrań. Im nas więcej, tym więcej zaoszczędzonej wody pitnej, CO2 i pestycydów. Im nas więcej, tym bardziej czują się zobligowane do działania. Im dłużej i rozsądniej używasz tych ubrań, które już masz (lub z drugiego obiegu), tym większym przyjacielem / przyjaciółką planety jesteś. Biorąc udział w wyzwaniu sprzeciwiasz się przerabianiu drzew i rzek na więcej bluzeczek, które znudzą Ci się szybciej niż przyroda. Zajrzyjcie tutaj i sprawdźcie akcję Slow Fashion Season.

Ja już dołączyłam i zachęcam – dołączcie. To nic nie kosztuje, a pomoże ratować planetę Ziemię.

Continue Reading