Eko - Kosmetyki

Na zimę dwa kremy do twarzy – krem owsiany i krem ziołowo-aloesowy.

Kiedy byłam mała na śniadanie dostawałam czasami owsiankę gotowaną na mleku. Z wszystkich mlecznych potraw owsianki nie lubiłam najbardziej, szczególnie brzydził mnie kożuch, który tworzył się na jej powierzchni. Po wielu latach wróciłam do owsianki, ale trochę w innej wersji, z dodatkami w postaci orzechów, rodzynek, owoców goi, pestek słonecznika i dyni, itd. A teraz odkryłam płatki owsiane jako półprodukt do moich kremów. Z płatków owsianych ekologicznych przygotowuję mleko owsiane, które jest podstawą fazy wodnej, wzbogacone pyłkiem z jodły syberyjskiej. W fazie olejowej znajduje się między innymi: macerat olejowy czeremchowy, masło shea, olej kokosowy, lanolina kosmetyczna, olej lniany. A w dodatkach gliceryt czeremchowy, olej ze słodkich migdałów, kwas hialuronowy, olejki eteryczne i konserwant naturalny. Krem ma lekko kremową barwę, dobrze się wchłania i pięknie pachnie.

Krem ziołowo-aloesowy to mój pierwszy krem, jaki w życiu zrobiłam. Ma już dwa lata. Dzisiaj przygotowałam nieco zmienioną jego wersję. Fazę olejową troszkę odchudziłam, składa się między innymi z maceratu olejowego z nagietka i z wosku. Na fazę wodną składa się świeżo przygotowany żel aloesowy z mojej uprawy i hydrolat bazyliowy z własnej uprawy bazyli i otrzymany w drodze destylacji parą wodną w moim alembiku. W dodatkach ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej, ekstrakt z róży stulistnej, kwas hialuronowy, Witaminy A, B3, C i E, olejki eteryczne i konserwant roślinny. Krem ma lekko kremową barwę, dobrze się wchłania i pięknie pachnie.

Do moich kremów dodaję konserwant naturalny, który sama przygotuję z galasów szypszyńca różanego, które wyrosły na moich krzewach dzikiej róży. Galasy zawierają m.in. garbniki i kwas galusowy (Acidum gallicum), który wykorzystuje się jako jako surowiec konserwujący w kosmetyce. Zabezpiecza on maceraty olejowe, maści i kremy przed rozwojem bakterii i grzybów Kwas ten pomaga też likwidować przebarwienia polekowe, po kosmetykach, posłoneczne i potrądzikowe.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zdrowie

Sok z żyworódki na wzmocnienie włosów i nie tylko na to.

Bardzo dawno temu, kiedy jeszcze nie traktowałam kwiatków rosnących w doniczkach na parapetach jako bogate źródło witamin i minerałów, które można wykorzystać leczniczo, czy też do celów kosmetycznych, miałam na parapecie ogromną żyworódkę. Bardzo się rozrosła i strasznie śmieciła rozrzucając dookoła małe zielone rozmnóżki, które wyrastały na brzegach podłużnych liści. Wystarczyło lekko dotknąć takich liści, a deszcz małych zielonych rozmnóżek sypał się wszędzie. Jak wpadły do ziemi w doniczce, zaraz się ukorzeniały. Nie pamiętam, albo nie chcę się przyznać, co z nią zrobiłam wtedy, ale potem już jej nie miałam i chyba nie chciałam mieć, aż do czasu, kiedy kilka lat temu przyniosła mi sąsiadka małą żyworódkę w doniczce. Postawiłam na parapecie, a ta za chwilę zaczęła się rozmanażać jak kiedyś. Ale teraz wiem, po co ją mam i korzystam z jej dobroci. A nadmiarem ukorzenionych sadzonek obdzielam znajomych, sąsiadki i rodzinę. Bo warto ją mieć.

Żyworódka – to roślina o bogatych właściwościach. Najbardziej znane są dwa rodzaje; żyworódka pierzasta, którą można stosować zewnętrznie i wewnętrznie oraz żyworódka Daigremonta, którą nie należy używać wewnętrznie i ma nieco słabsze działanie od żyworódki pierzastej. Ale to ona częściej gości na parapetach domowych. Ja mam właśnie taką, czyli żyworódkę Daigremonta. Zawiera magnez, żelazo, krzem, potas, selen, cynk i mangan oraz witaminę C. Żyworódka ma działanie bakterio i wirusobójcze, w tym gronkowców i uciążliwych paciorkowców. Ja moją żyworódkę używam zewnętrznie, głównie jako środek wzmacniający włosy. Wyciskam sok z liści i łodyg i robię sobie wcierki w skórę głowy lub łączę sok z miodem i oliwą i robię maseczkę na włosy. Żyworódka podobnie jak aloes bardzo dobrze radzi sobie z wszelkimi niedoskonałościami skóry, ranami, wypryskami, także z trądzikiem młodzieńczym i trądzikiem różowatym. Naprawdę warto ją mieć pod ręką.

Continue Reading

Ogród

Zima w ogrodzie.

Po kilku pochmurnych i śnieżnych dniach, dzisiaj po mroźnej nocy (-15 stopni C), nareszcie ogród rozświetliło słońce. Szron skrzy się na gałęziach drzew i krzewów. Ogród śpi, jeszcze odpoczywa pod śnieżną pierzyną przed nowym sezonem. Tylko ślady kotów na śniegu.

Brzoza, cała w srebrzystych cekinach, jakby wybierała się na bal.
W pszczelich hotelach cicho, hotelowi goście śpią.
Tawuła zakwitła białymi kwiatami.
Dzika róża zaprasza ptaki, wabiąc czerwonymi owocami
Lipy przytuliły się do wierzby, jakby szukały trochę ciepła po tej mroźnej nocy.
Kalina wystroiła się w czerwone korale, w głębi magnolia z nabrzmiałymi pąkami, jakby chciała już rozkwitnąć.
A na grządkach tylko ślady kocich łap.
Machonia przytuliła się do drewutni, też chyba jej trochę zimno. Iglaki założyły białe czapki.

Do wiosny jeszcze trochę czasu, ale sezon ogródkowy już się zaczął. Trzeba poprzycinać krzewy i drzewka, wysiać pierwsze nasiona, zrobić plan zagospodarowania ogrodu w tym sezonie, kupić nowe nasiona. Jest co robić.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zdrowie

Maść żywokostowa – jak zrobić – I sposób

W moim ogrodzie od wielu lat w jednym miejscu, na rabacie kwiatowej, co roku wyrastała roślina, której nie znałam. Liście duże podłużne, lekko omszałe, kwiatki drobne, niepozorne, różowe. Nie była to jakaś ozdoba ogrodu, więc traktowałam ją jak chwast i co roku usuwałam. Ale następnego roku i kolejnego i kolejnego, ona znowu pojawiała się w tym samym miejscu. Aż któregoś dnia przeglądając moje książki o ziołach natrafiłam na moją „niechcianą” roślinę i okazało się, że jest to żywokost lekarski. Po jakimś czasie znalazłam jeszcze dwie takie rośliny, ale w innych częściach ogrodu. Okazało się, że mam w ogrodzie prawdziwy skarb. Żywokost lekarski ma szerokie zastosowanie. Głównym surowcem jest korzeń pozyskiwany późną jesienią lub wczesną wiosną. Latem można wykorzystywać świeże liście do okładów bolących miejsc, stłuczeń, otarć. Trzeba je tylko zgnieść, żeby lekko puściły sok. Można też zrobić napar na liściach i kwiatach do przemywania, okładów lub kąpieli.

to tylko niewielka część otrzymanych korzeni żywokostu

Maść przygotowana z korzenia żywokostu sprawdza się przy schorzeniach stawów i kręgosłupa, przy złamaniach, zwichnięciach, naciagnięciach, stłuczeniach, otarciach, przy stanach zapalnych ścięgien i bólach mięśniowych, przy zmianach zwyrodnieniowych stawów, a także przy reumatoidalnym zapaleniu stawów. To alantoina zawarta w korzeniu wpływa na przyspieszenie regeneracji tkanek oraz na gojenie się ran. Działa również przeciwzapalnie. Znajduje też zastosowanie w leczeniu łuszczycy. Z uwagi na zawartość toksycznych alkaloidów stosuję go wyłącznie zewnętrznie. Korzeń żywokostu można wykorzystać do przygotowania maści, nalewek do nacierania, maceratów olejowych, glicerytów, proszków.

Jesienią żywokost lekarski rozrósł się bardzo u mojego kolegi ogrodnika. Wiedząc, że przygotowuję różne maści przeciwbólowe, między innymi z korzenia żywokostu, zadzwonił do mnie z zapytaniem, czy jestem zainteresowana przyjęciem korzenia żywokostu. Oczywiście, że byłam. Szybko pojechałam do niego, a tam czekała na mnie torba z ogromną ilością wykopanego korzenia. Zajęcie miałam na cały dzień.

Po oczyszczeniu korzeni przygotowałam z nich: nalewkę, macerat olejowy, gliceryt i maść przeciwbólową. Nadto część korzeni pokroiłam w cienkie plastry i wysuszyłam, a następnie rozdrobniłam na proszek.

Maść żywokostową przeciwbólową przygotowałam na dwa sposoby.

I sposób.

  • świeży korzeń pokroiłam w drobną kostkę, następnie skropiłam (spryskałam) spirytusem i pozostawiłam na 15 minut,
  • w tym czasie roztopiłam smalec gęsi i wieprzowy, mniej więcej w proporcji pół na pół i doprowadziłam do wrzenia,
  • pokrojony korzeń wrzuciłam do roztopionego tłuszczu i mieszałam przez 20 minut na tzw. wolnym ogniu,
  • po tym czasie zdjęłam garnek z kuchenki i odstawiłam do ostygniecia na całą noc,
korzeń żywokostu w tłuszczu po ostygnięciu
  • następnego dnia podgrzałam całość mieszając, przez ok. 20 minut na wolnym ogniu, po czym przecedziłam przez gazę,
  • przelałam do wyparzonych słoiczków, dodałam po kilka kropel olejków eterycznych; bazyliowego, eukaliptusowego i rozmarynowego i zakręciłam.
  • zamiast tłuszczów zwierzęcych można użyć olej kokosowy i masło shea, to wersja np. dla wegetarian
  • taka maść ma termin wazności około 1 roku, oczywiście przechowywana w lodówce lub w innym w chłodnym miejscu.

Ze sproszkowanego korzenia żywokostu można szybko zrobić okład na bolące miejsca; łyżkę sproszkowanego korzenia zalać łyżką wrzącej wody, wymieszać, dodać łyżkę oleju, powtórnie wymieszać. Taką papkę nałożyć na bolące miejsce. Można całość zabezpieczyć folią spożywczą, na to przyłożyć ręcznik i zostawić na 1-2 godziny, po czym zmyć ciepłą wodą.

Korzeń żywokostu z uwagi na swoje właściwości nawilżające, zmiękczające i wygładzające, przyspieszające regenerację skóry, znajduje zastosowanie również przy tworzeniu kosmetyków naturalnych.

Continue Reading