W jednym z komentarzy, pod którymś z moich filmów na kanale YouTube, ktoś zapytał, czy będzie można kiedyś zobaczyć mój zbiór ziół. Oczywiście, że tak. Mój zbiór ziół każdego roku jest trochę inny, ale generalnie z roku na rok jest coraz większy. Półki przygotowane w ubiegłym roku na wiosnę, dzisiaj okazują się być już za małe. Dużo czytam o ziołach, jeżdżę na warsztaty, festiwale, spotkania, moja wiedza się powiększa i moja chęć posiadania kolejnych ziół też jest coraz większa.
Zioła, które zgromadziłam, mają bardzo szerokie zastosowanie. Tak wstępnie podzieliłam je na trzy grupy, ale wiele z tych ziół nie da się zakwalifikować tylko do jednej grupy. Co więcej, większość z nich znajduje zastosowanie w tych trzech segmentach.
Zdecydowana większość ziół używana jest przeze mnie wewnętrznie i zewnętrzne, a tylko kilka z nich wyłącznie zewnętrznie, głównie z uwagi na zawartość substancji trujących, np. tujonów.
Zioła, które zgromadziłam w słojach pochodzą przede wszystkim z mojego ogródka. Sadziłam je w różnym czasie. Większość to rośliny wieloletnie ( mięty, melisa, tymianek, oregano, cząber, hyzop lekarski, szałwia lekarska, lawenda, piołun, rozmaryn, estragon, chabry, wiesołek lekarski, pysznogłówka, prawoślaz).
Ale są takie zioła jednoroczne, które sama wysiewam, jak rumianek, nagietek, kolendra, bazylia, majeranek, koper. Są też takie zioła, których sama nie wysiewam, głównie te jednoroczne, ale nie tylko, a kupuję je u zaprzyjaźnionego ogrodnika i wysadzam w ogrodzie. Są to miedzy innymi: werbeny, kocanki włoskie, ziele grzybowe, wąkrotka azjatycka, brahmi, lukrecja, często też jakieś nowości.
Założyłam też „chwastownik”, gdzie zioła, które jeszcze nie tak dawno tępiłam jako chwasty, teraz zbieram z całego ogrodu i formuję z nich rabaty. Miejsce swoje znalazły tam takie zioła-chwasty jak między innymi; krwawnik, wrotycz, babka zwyczajna, pokrzywa, dziurawiec, bluszczyk kurdybanek, przytulia, glistnik jaskółcze ziele czy żywokost lekarski.
Kolejna grupa ziół, to zioła z pobliskich i dalszych łąk i rzek. Do nich należą; koniczyna czerwona, dziewanna, kocanka piaskowa, bylica pospolita, serdecznik, nawłoć, skrzyp polny i mięta rzeczna.
Na koniec zioła pozyskiwane z drzew i krzewów, poczynając od kwiatów forsycji, czeremchy, głogu, czarnego bzu, kasztanowca, jaśminowca, róży, lipy, przez młode liście malin, jeżyn, poziomek, czarnej porzeczki, liście orzecha włoskiego, liście brzozy, po owoce goi, dzikiej róży czy mahonii.
Co zrobić z taką ilością ziół?
Zdecydowana większość z nich jest suszona i zamykana w słojach, z terminem przechowywania 1 roku, czyli do następnych zbiorów. I z tych parzymy herbatki, najczęściej łącząc ze sobą kilka ziół.
Z części ziół przygotowujemy nalewki lecznicze, te nie mają określonego okresu przydatności, ale im dłużej uda się je przetrzymać w piwnicy, tym smak bogatszy.
Część ziół poddaję procesowi destylacji parą w alebmiku, w celu pozyskania cennych olejków eterycznych i hydrolatów, które znajdują zastosowanie przy tworzeniu własnych kosmetyków naturalnych.
Z niektórych ziół przygotowuję maści na różne dolegliwości bólowe mięśni i stawów, na katar, na niedoskonałości skóry i włosów. Część z ziół doskonale nadaje się na płukanki wzmacniające i poprawiające kondycje włosów.
Jest grupa ziół, bez których nie wyobrażam sobie przygotowywania wszelkich posiłków. Do nich należą takie zioła jak; kolendra, oregano, cząber, estragon, rozmaryn, bazylia, tymianek, mięta, melisa.
Dla mnie nie istnieje już życie pozaziołowe.
Marylko gratuluję Ci jesteś Wielka Pozdrawiam
DZiękuję Basiu, pozdrawiam serdecznie