Eko - Kosmetyki

Na zimę dwa kremy do twarzy – krem owsiany i krem ziołowo-aloesowy.

Kiedy byłam mała na śniadanie dostawałam czasami owsiankę gotowaną na mleku. Z wszystkich mlecznych potraw owsianki nie lubiłam najbardziej, szczególnie brzydził mnie kożuch, który tworzył się na jej powierzchni. Po wielu latach wróciłam do owsianki, ale trochę w innej wersji, z dodatkami w postaci orzechów, rodzynek, owoców goi, pestek słonecznika i dyni, itd. A teraz odkryłam płatki owsiane jako półprodukt do moich kremów. Z płatków owsianych ekologicznych przygotowuję mleko owsiane, które jest podstawą fazy wodnej, wzbogacone pyłkiem z jodły syberyjskiej. W fazie olejowej znajduje się między innymi: macerat olejowy czeremchowy, masło shea, olej kokosowy, lanolina kosmetyczna, olej lniany. A w dodatkach gliceryt czeremchowy, olej ze słodkich migdałów, kwas hialuronowy, olejki eteryczne i konserwant naturalny. Krem ma lekko kremową barwę, dobrze się wchłania i pięknie pachnie.

Krem ziołowo-aloesowy to mój pierwszy krem, jaki w życiu zrobiłam. Ma już dwa lata. Dzisiaj przygotowałam nieco zmienioną jego wersję. Fazę olejową troszkę odchudziłam, składa się między innymi z maceratu olejowego z nagietka i z wosku. Na fazę wodną składa się świeżo przygotowany żel aloesowy z mojej uprawy i hydrolat bazyliowy z własnej uprawy bazyli i otrzymany w drodze destylacji parą wodną w moim alembiku. W dodatkach ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej, ekstrakt z róży stulistnej, kwas hialuronowy, Witaminy A, B3, C i E, olejki eteryczne i konserwant roślinny. Krem ma lekko kremową barwę, dobrze się wchłania i pięknie pachnie.

Do moich kremów dodaję konserwant naturalny, który sama przygotuję z galasów szypszyńca różanego, które wyrosły na moich krzewach dzikiej róży. Galasy zawierają m.in. garbniki i kwas galusowy (Acidum gallicum), który wykorzystuje się jako jako surowiec konserwujący w kosmetyce. Zabezpiecza on maceraty olejowe, maści i kremy przed rozwojem bakterii i grzybów Kwas ten pomaga też likwidować przebarwienia polekowe, po kosmetykach, posłoneczne i potrądzikowe.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zdrowie

Sok z żyworódki na wzmocnienie włosów i nie tylko na to.

Bardzo dawno temu, kiedy jeszcze nie traktowałam kwiatków rosnących w doniczkach na parapetach jako bogate źródło witamin i minerałów, które można wykorzystać leczniczo, czy też do celów kosmetycznych, miałam na parapecie ogromną żyworódkę. Bardzo się rozrosła i strasznie śmieciła rozrzucając dookoła małe zielone rozmnóżki, które wyrastały na brzegach podłużnych liści. Wystarczyło lekko dotknąć takich liści, a deszcz małych zielonych rozmnóżek sypał się wszędzie. Jak wpadły do ziemi w doniczce, zaraz się ukorzeniały. Nie pamiętam, albo nie chcę się przyznać, co z nią zrobiłam wtedy, ale potem już jej nie miałam i chyba nie chciałam mieć, aż do czasu, kiedy kilka lat temu przyniosła mi sąsiadka małą żyworódkę w doniczce. Postawiłam na parapecie, a ta za chwilę zaczęła się rozmanażać jak kiedyś. Ale teraz wiem, po co ją mam i korzystam z jej dobroci. A nadmiarem ukorzenionych sadzonek obdzielam znajomych, sąsiadki i rodzinę. Bo warto ją mieć.

Żyworódka – to roślina o bogatych właściwościach. Najbardziej znane są dwa rodzaje; żyworódka pierzasta, którą można stosować zewnętrznie i wewnętrznie oraz żyworódka Daigremonta, którą nie należy używać wewnętrznie i ma nieco słabsze działanie od żyworódki pierzastej. Ale to ona częściej gości na parapetach domowych. Ja mam właśnie taką, czyli żyworódkę Daigremonta. Zawiera magnez, żelazo, krzem, potas, selen, cynk i mangan oraz witaminę C. Żyworódka ma działanie bakterio i wirusobójcze, w tym gronkowców i uciążliwych paciorkowców. Ja moją żyworódkę używam zewnętrznie, głównie jako środek wzmacniający włosy. Wyciskam sok z liści i łodyg i robię sobie wcierki w skórę głowy lub łączę sok z miodem i oliwą i robię maseczkę na włosy. Żyworódka podobnie jak aloes bardzo dobrze radzi sobie z wszelkimi niedoskonałościami skóry, ranami, wypryskami, także z trądzikiem młodzieńczym i trądzikiem różowatym. Naprawdę warto ją mieć pod ręką.

Continue Reading

Ogród

Zima w ogrodzie.

Po kilku pochmurnych i śnieżnych dniach, dzisiaj po mroźnej nocy (-15 stopni C), nareszcie ogród rozświetliło słońce. Szron skrzy się na gałęziach drzew i krzewów. Ogród śpi, jeszcze odpoczywa pod śnieżną pierzyną przed nowym sezonem. Tylko ślady kotów na śniegu.

Brzoza, cała w srebrzystych cekinach, jakby wybierała się na bal.
W pszczelich hotelach cicho, hotelowi goście śpią.
Tawuła zakwitła białymi kwiatami.
Dzika róża zaprasza ptaki, wabiąc czerwonymi owocami
Lipy przytuliły się do wierzby, jakby szukały trochę ciepła po tej mroźnej nocy.
Kalina wystroiła się w czerwone korale, w głębi magnolia z nabrzmiałymi pąkami, jakby chciała już rozkwitnąć.
A na grządkach tylko ślady kocich łap.
Machonia przytuliła się do drewutni, też chyba jej trochę zimno. Iglaki założyły białe czapki.

Do wiosny jeszcze trochę czasu, ale sezon ogródkowy już się zaczął. Trzeba poprzycinać krzewy i drzewka, wysiać pierwsze nasiona, zrobić plan zagospodarowania ogrodu w tym sezonie, kupić nowe nasiona. Jest co robić.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zdrowie

Maść żywokostowa – jak zrobić – I sposób

W moim ogrodzie od wielu lat w jednym miejscu, na rabacie kwiatowej, co roku wyrastała roślina, której nie znałam. Liście duże podłużne, lekko omszałe, kwiatki drobne, niepozorne, różowe. Nie była to jakaś ozdoba ogrodu, więc traktowałam ją jak chwast i co roku usuwałam. Ale następnego roku i kolejnego i kolejnego, ona znowu pojawiała się w tym samym miejscu. Aż któregoś dnia przeglądając moje książki o ziołach natrafiłam na moją „niechcianą” roślinę i okazało się, że jest to żywokost lekarski. Po jakimś czasie znalazłam jeszcze dwie takie rośliny, ale w innych częściach ogrodu. Okazało się, że mam w ogrodzie prawdziwy skarb. Żywokost lekarski ma szerokie zastosowanie. Głównym surowcem jest korzeń pozyskiwany późną jesienią lub wczesną wiosną. Latem można wykorzystywać świeże liście do okładów bolących miejsc, stłuczeń, otarć. Trzeba je tylko zgnieść, żeby lekko puściły sok. Można też zrobić napar na liściach i kwiatach do przemywania, okładów lub kąpieli.

to tylko niewielka część otrzymanych korzeni żywokostu

Maść przygotowana z korzenia żywokostu sprawdza się przy schorzeniach stawów i kręgosłupa, przy złamaniach, zwichnięciach, naciagnięciach, stłuczeniach, otarciach, przy stanach zapalnych ścięgien i bólach mięśniowych, przy zmianach zwyrodnieniowych stawów, a także przy reumatoidalnym zapaleniu stawów. To alantoina zawarta w korzeniu wpływa na przyspieszenie regeneracji tkanek oraz na gojenie się ran. Działa również przeciwzapalnie. Znajduje też zastosowanie w leczeniu łuszczycy. Z uwagi na zawartość toksycznych alkaloidów stosuję go wyłącznie zewnętrznie. Korzeń żywokostu można wykorzystać do przygotowania maści, nalewek do nacierania, maceratów olejowych, glicerytów, proszków.

Jesienią żywokost lekarski rozrósł się bardzo u mojego kolegi ogrodnika. Wiedząc, że przygotowuję różne maści przeciwbólowe, między innymi z korzenia żywokostu, zadzwonił do mnie z zapytaniem, czy jestem zainteresowana przyjęciem korzenia żywokostu. Oczywiście, że byłam. Szybko pojechałam do niego, a tam czekała na mnie torba z ogromną ilością wykopanego korzenia. Zajęcie miałam na cały dzień.

Po oczyszczeniu korzeni przygotowałam z nich: nalewkę, macerat olejowy, gliceryt i maść przeciwbólową. Nadto część korzeni pokroiłam w cienkie plastry i wysuszyłam, a następnie rozdrobniłam na proszek.

Maść żywokostową przeciwbólową przygotowałam na dwa sposoby.

I sposób.

  • świeży korzeń pokroiłam w drobną kostkę, następnie skropiłam (spryskałam) spirytusem i pozostawiłam na 15 minut,
  • w tym czasie roztopiłam smalec gęsi i wieprzowy, mniej więcej w proporcji pół na pół i doprowadziłam do wrzenia,
  • pokrojony korzeń wrzuciłam do roztopionego tłuszczu i mieszałam przez 20 minut na tzw. wolnym ogniu,
  • po tym czasie zdjęłam garnek z kuchenki i odstawiłam do ostygniecia na całą noc,
korzeń żywokostu w tłuszczu po ostygnięciu
  • następnego dnia podgrzałam całość mieszając, przez ok. 20 minut na wolnym ogniu, po czym przecedziłam przez gazę,
  • przelałam do wyparzonych słoiczków, dodałam po kilka kropel olejków eterycznych; bazyliowego, eukaliptusowego i rozmarynowego i zakręciłam.
  • zamiast tłuszczów zwierzęcych można użyć olej kokosowy i masło shea, to wersja np. dla wegetarian
  • taka maść ma termin wazności około 1 roku, oczywiście przechowywana w lodówce lub w innym w chłodnym miejscu.

Ze sproszkowanego korzenia żywokostu można szybko zrobić okład na bolące miejsca; łyżkę sproszkowanego korzenia zalać łyżką wrzącej wody, wymieszać, dodać łyżkę oleju, powtórnie wymieszać. Taką papkę nałożyć na bolące miejsce. Można całość zabezpieczyć folią spożywczą, na to przyłożyć ręcznik i zostawić na 1-2 godziny, po czym zmyć ciepłą wodą.

Korzeń żywokostu z uwagi na swoje właściwości nawilżające, zmiękczające i wygładzające, przyspieszające regenerację skóry, znajduje zastosowanie również przy tworzeniu kosmetyków naturalnych.

Continue Reading

Eko - Kosmetyki | Zdrowie | Zioła

Jak zrobić żel aloesowy w domu.

Żel aloesowy to lek na wiele przypadłości. Można go używać wewnętrznie oraz zewnętrznie. O mojej kolekcji aloesów, o właściwościach tej leczniczej rośliny oraz o jej zastosowaniu pisałam rok temu https://melarosa.pl/2019/12/09/aloes-roslina-lecznicza-ktora-powinna-byc-w-kazdym-domu/

Taki żel aloesowy, jak na zdjęciu, można wykorzystać w różny sposób: – do tworzenia własnych naturalnych kosmetyków, np. do zrobienia kremów, maści, toników, masek do twarzy, masek do włosów, – do przygotowania soków aloesowych, – w leczeniu niedoskonałości czy innych dolegliwości skóry, typu blizny, oparzenia, rany, otarcia, wypryski, itp. – jako dodatek do płynów dezynfekujących do rąk, sporządzanych na bazie alkoholu, aby zapobiec przesuszaniu skóry,

O tym, jak zrobić żel aloesowy pokazałam w filmie poniżej.

Zdjęcie na górze tego artykułu przedstawia żel aloesowy pokazany na filmie, ale po 12 godzinach. W tym czasie zmienił swoją konsystencję z napowietrzonej białej lejącej substancji, w przeźroczystą płynną żelowatą ciecz.

Continue Reading

Zioła

Rozmaryn lekarski – na poprawę pamięci, na poprawę koncentracji – właściwości, zastosowanie, rozmnażanie.

 O mój rozmarynie rozwijaj się – trudno wyobrazić sobie bez tej piosenki  muzykowanie i śpiewanie z okazji Święta  Niepodległości. Pięknie kwitnące krzewy rozmarynu w lutym, widziałam   wcześniej tylko na  Maderze.  A tymczasem  zakwitł u mnie domu i to na maleńkich szczepkach, w słoiku.

szczepki rozmarynu z pączkami kwiatów

 Liście rozmarynu zawierają witaminy A i C, flawonoidy, olejki eteryczne, rozmarycynę oraz garbniki. Rozmaryn ma bardzo szerokie działanie; między innymi działa przeciwbólowo, antybakteryjnie, odprężająco, uspokajająco. Wspomaga układ trawienny, reguluje przemianę materii,   wzmacnia serce i układ krążenia, podnosi odporność organizmu, korzystnie działa na układ nerwowy, działa przeciwdepresyjnie, łagodzi bóle głowy i bóle migrenowe i poprawia pamięć i koncentrację. Nie zaleca się stosowania rozmarynu przez kobiety w ciąży.

Najpierw poznałam rozmaryn jako przyprawę kuchenną o charakterystycznym, lekko gorzkawym smaku. Oczywiście rozmaryn z torebki, ze sklepu.  Teraz mam swój, na razie jeden, krzew w ogrodzie i podjęłam próbę jego rozmnożenia. O tym i o właściwościach i zastosowaniu opowiadam w filmie.

Krzewinki rozmarynu  można kupić w sklepach ogrodniczych, u ogrodników lub samemu sobie wyhodować. Ja kupowałam wiele razy, wsadzałam do ogrodu, ale nie przeżywały zimy. A w doniczkach po paru miesiącach usychały. Do czasu, kiedy dostałam od mojej koleżanki Ewy sporej wielkości krzew rozmarynu w donicy. Posadziłam go do ogrodu i dał radę, przeżył zimę, ale zabezpieczyłam go gałęziami świerkowymi i liśćmi.

 Rozmaryn wykorzystuję też przy tworzeniu moich kosmetyków naturalnych. Przygotowuję z niego macerat olejowy, który potem jest składnikiem  fazy olejowej  kremów i maści. Destyluję parą wodną w alembiku i uzyskuję w ten sposób hydrolat i olejek eteryczny. Hydrolat jest wykorzystywany z kolei  do fazy wodnej kremów i maści oraz jako tonik do twarzy (wygładza skórę, działa przeciwzmarszczkowo), do płukania włosów i sporządzania szamponów (poprawia kondycje włosów, nadaje połysk, zapobiega wypadaniu włosów.   

 A olejek rozmarynowy stanowi składnik mieszanek olejkowych o różnym działaniu. Między innymi znajduje się w składzie olejku czterech złodziei, o którym pisałam wiosną https://melarosa.pl/2020/03/09/olejek-czterech-zlodziei-co-to-jest-i-jak-go-stosowac/

Niedawno stworzyłam mieszankę olejków  na poprawę pamięci i koncentracji, w składzie której jest również olejek rozmarynowy.

 Skład mojej mieszanki:

– 7 ml  oleju bazowego ( ja użyłam olej z pestek malin, ale mogą być inne, najlepiej zimnotłoczone),

– 20 kropli olejku cytrynowego,

– 15 kropli olejku bazyliowego,

– 10 kropli olejku z szałwii muszkatołowej,

– 20 kropli olejku rozmarynowego,

– 15 kropli olejku z mięty pieprzowej.

1-2 krople olejku rozcieram na nadgarstkach rąk i wącham, głęboko wciągając powietrze.

 Można wmasować niewielką ilość takiej mieszanki w skronie lub nad górną wargą.  

Można  dodać kilka kropel do kominka zapachowego.

Ale można też  przygotować   perfumy o takim składzie.  Zamiast oleju bazowego wykorzystać spirytus 96 % i do niego wkropić olejki eteryczne. Wtedy należy zwiększyć ilość spirytusu stanowiącego bazę do 24 ml.  Mieszankę przelać do buteleczki z atomizerem i rozpylać niewielkie ilości w pomieszczeniu, w którym się pracuje lub używać po prostu jak perfumy.

Continue Reading

Zdrowie

Czosnek – naturalny antybiotyk – jak spożywać.

Można nie lubić jego zapachu, można nie lubić jego smaku, ale nie można mu odmówić, że ma wspaniałe właściwości prozdrowotne. Czosnek między innymi: hamuje rozwój bakterii, zwalcza infekcje wirusowe układu oddechowego, zapobiega zawałom serca poprzez obniżanie ciśnienia tętniczego, wspomaga procesy trawienne, niszczy pasożyty układu pokarmowego, wykazuje działanie antynowotworowe, opóźnia proces starzenia organizmu. Czosnek zawiera witaminę C, PP, witaminy z grupy B, prowitaminę A, a oprócz tego magnez, potas, wapń.

W naszym ogrodzie czosnek zamieszkał już na dobre od ładnych paru lat. Bo, co swoje, to swoje. Nie jakieś tam chińskie. W jesiennym sadzeniu czosnku pomagają też chętnie wnuki.

W mojej kuchni czosnek ma też zagwarantowane miejsce. Do macerowania i pieczenia mięs, do sosów, do domowych keczupów, past, pasztetów, zapiekanek, do kiszonych ogórków, do zakwasów z buraków, itd,

Teraz, w czasie pandemii, czosnek jest szczególnie pożądany, z uwagi na swoje właściwości w zwalczaniu infekcji wirusowych. Ale jak go używać, żeby sobie nie zaszkodzić, a żeby pomogło?

Ja co roku jesienią, po zbiorach, przygotowuję nalewkę czosnkową, podobno wtedy ma najlepsze właściwości. Obrane ząbki czosnku kroję na drobne plasterki (można zmiażdżyć) i zalewam spirytusem nalewkowym (60 %). Odstawiam na 10 dni w chłodne miejsce. Po tym czasie przecedzam i filtruję. Nalewkę taką zażywa się w ilościach bardzo małych, maksymalnie do 25 kropli, najlepiej dodać do ciepłego, nie gorącego, mleka, może być z miodem. Nalewki czosnkowej nie powinny spożywać osoby cierpiące na zapalenie błony śluzowej żołądka, wrzody i inne choroby żołądka, osoby z chorobami nerek, osoby cierpiące na epilepsję i kobiety w ciąży .

Moja znajoma przysłała mi przepis na wodę czosnkową. Sposób przygotowania wody czosnkowej jest bardzo prosty. Jeden obrany ząbek czosnku przecina się na pół w kierunku poprzecznym, umieszcza w porcelanowym litrowym imbryku i napełnia wodą o temperaturze pokojowej. Odbywa się to rano. Wieczorem „woda czosnkowa” jest gotowa do użycia. 2/3 szklanki należy wypić 3-4 godziny po ostatnim posiłku, wieczorem, przed snem. Następnego dnia należy powtórzyć procedurę przygotowania „wody czosnkowej” ze świeżym ząbkiem czosnku. I tak przez jeden miesiąc.

Mój szwagier natomiast rozpropagował wśród rodziny i znajomych inny sposób spożywania czosnku. Ja też przygotowuję tak czosnek od pewnego czasu i stwierdzam, że to bardzo smaczne.

Obrany czosnek (1 duża główka) należy zmiażdżyć lub drobno pokroić, umieścić w słoiku (np. 300 ml), mały pęczek pietruszki pokroić drobno, dodać do słoika, całość zalać oliwą z oliwek i odstawić do lodówki na 2-3 dni. Po tym czasie jedną łyżkę takiego wymacerowanego czosnku z pietruszką przełożyć do miseczki i spożyć wieczorem z bułeczką lub kromką ulubionego chlebka. I tak codziennie, do dna słoika. A potem przygotować następną porcję.

gotowy do spożycia produkt

No to – na zdrowie i smacznego.

Continue Reading

Zioła

Moje zioła- zbiór, suszenie, przechowywanie, zastosowanie – część I.

W jednym z komentarzy, pod którymś z moich filmów na  kanale YouTube, ktoś zapytał, czy będzie można kiedyś zobaczyć mój zbiór ziół. Oczywiście, że tak. Mój zbiór ziół każdego roku jest trochę inny, ale generalnie z roku na rok jest coraz większy. Półki przygotowane w ubiegłym roku na wiosnę, dzisiaj okazują się być już za małe. Dużo czytam o ziołach, jeżdżę na warsztaty, festiwale, spotkania, moja wiedza się powiększa i moja chęć posiadania kolejnych ziół też jest coraz większa.

Zioła, które zgromadziłam, mają bardzo szerokie zastosowanie. Tak wstępnie podzieliłam je na trzy grupy, ale wiele z tych ziół nie da się zakwalifikować tylko do jednej grupy. Co więcej, większość z nich znajduje zastosowanie w tych trzech segmentach.

Zdecydowana większość ziół używana jest przeze mnie wewnętrznie i zewnętrzne, a tylko kilka z nich  wyłącznie zewnętrznie, głównie z uwagi na zawartość substancji trujących, np. tujonów.

Zioła, które zgromadziłam w słojach pochodzą przede wszystkim z mojego ogródka. Sadziłam je w różnym czasie. Większość to rośliny wieloletnie ( mięty, melisa, tymianek, oregano, cząber, hyzop lekarski, szałwia lekarska, lawenda, piołun, rozmaryn, estragon, chabry, wiesołek lekarski, pysznogłówka, prawoślaz).

Ale są takie zioła jednoroczne, które sama wysiewam, jak rumianek, nagietek, kolendra, bazylia, majeranek, koper. Są też takie zioła, których sama nie wysiewam, głównie te jednoroczne, ale nie tylko, a kupuję je u zaprzyjaźnionego ogrodnika i wysadzam w ogrodzie. Są to miedzy innymi: werbeny, kocanki włoskie, ziele grzybowe, wąkrotka azjatycka, brahmi, lukrecja,  często też jakieś nowości.

 Założyłam też „chwastownik”, gdzie zioła, które jeszcze nie tak dawno tępiłam jako chwasty, teraz zbieram z całego ogrodu i formuję z nich rabaty. Miejsce swoje znalazły tam takie zioła-chwasty jak między innymi; krwawnik, wrotycz, babka zwyczajna, pokrzywa,  dziurawiec, bluszczyk kurdybanek, przytulia, glistnik jaskółcze ziele czy żywokost lekarski. 

Kolejna grupa ziół, to zioła z pobliskich i dalszych łąk i rzek. Do nich należą; koniczyna czerwona, dziewanna, kocanka piaskowa, bylica pospolita, serdecznik, nawłoć, skrzyp polny i mięta rzeczna.   

Na koniec zioła pozyskiwane z drzew i krzewów, poczynając od kwiatów forsycji, czeremchy, głogu, czarnego bzu, kasztanowca, jaśminowca, róży, lipy,  przez młode liście malin, jeżyn, poziomek, czarnej porzeczki, liście orzecha włoskiego, liście brzozy, po owoce goi, dzikiej róży czy mahonii.

  Co zrobić z taką ilością ziół?

Zdecydowana większość z nich jest suszona i zamykana w słojach, z terminem przechowywania 1 roku, czyli do następnych zbiorów. I z tych parzymy herbatki, najczęściej łącząc ze sobą kilka ziół.

Z części ziół przygotowujemy nalewki lecznicze, te nie mają określonego okresu przydatności, ale im dłużej uda się je przetrzymać w piwnicy, tym smak bogatszy.

Część ziół poddaję procesowi destylacji parą w alebmiku, w celu pozyskania cennych olejków eterycznych i hydrolatów, które znajdują zastosowanie przy tworzeniu własnych  kosmetyków naturalnych.

Z niektórych ziół przygotowuję maści na różne dolegliwości bólowe mięśni i stawów, na katar, na niedoskonałości skóry i włosów. Część z ziół doskonale nadaje się na płukanki wzmacniające i poprawiające kondycje włosów.

Jest grupa ziół, bez których nie wyobrażam sobie przygotowywania wszelkich posiłków. Do nich należą takie zioła jak; kolendra, oregano, cząber, estragon, rozmaryn, bazylia, tymianek,  mięta, melisa.

 Dla mnie nie istnieje już życie pozaziołowe.

Continue Reading

Ogród | Zdrowie

Pestki dyni – wpływ na zdrowie.

O tym, że pestki dyni to samo zdrowie, nie trzeba nikogo przekonywać. Pestki dyni to cenne źródło witamin i składników mineralnych oraz oleju roślinnego zawierającego nienasycone kwasy tłuszczowe.

Świeżo wyjęte pestki z dyni Danki-Polki

W tym roku posadziłam tylko kilka dyni, ale bywały lata, że zbierałam w jednym sezonie około 200 kg dyni różnych odmian, między innymi dynie makaronowe, hokkaido, muscat, piżmowe, niebieskie czy dynie olbrzymie.

Zbiór dyni z 2017 roku
Nasza rekordzistka – dynia olbrzymia – 26,5 kg

W tym roku postawiłam na pestki dyni. Najlepszą dynią w tej kwestii, dla mnie, jest dynia Danka -Polka. Ta dynia, jako jedyna mi znana, ma pestki nie posiadające białej twardej osłonki. Można je jeść bezpośrednio po wyjęciu z dyni. A ja nie za bardzo lubię łuskać pestki, szczególnie, że są takie pestki niektórych dyni, które bardzo trudno wyłuskać z osłonki. I tu często kapituluję.

Dynia Danka-Polka – miąższ i pestki

Pestki dyni zawierają witaminę E, witaminę C,  tiaminę, niacynę, ryboflawinę, kwas foliowy, witaminę B6, witaminy A i K. oraz minerały; cynk, wapń, żelazo, magnez, fosfor i potas.  Wpływają na poprawę funkcjonowania układu nerwowego, wskazane są w łagodzeniu stanów depresyjno- lękowych. Nieocenione są świeże (nie suszone) pestki w walce z pasożytami przewodu pokarmowego, takimi jak: owsiki, tasiemiec czy glista ludzka. Pestki dyni mają działanie antyoksydacyjne, spowalniają procesy starzenia organizmu. Wpływaja na poprawę kondycji skóry, włosów i paznokci. Cynk zawarty w pestkach dyni jest sprzymierzeńcem męskiej potencji i płodności.

Dynie od kilku lat, to stały element mojego ogrodu, no i oczywiście kuchni. Zupa dyniowa na dobre zagościła w jesiennym menu. Można ją wzbogacić, dodając np. żurawinę albo imbir, innym razem czosnek i kolendrę, albo rozgrzewająco – cynamon i goździki.

Nie ma się nad czym zastanawiać, na wiosnę trzeba posadzić kilka dyni, bo to też ozdoba ogrodu i samo zdrowie.





Continue Reading

Kuchnia | Ogród

Pepino – smaczny i zdrowy owoc egzotyczny.

Dwa lata temu dostałam od mojej sąsiadki Ewy sadzonkę pepino. Wsadziłam ją do szklarni, obok pomidorów i szczerze mówiąc, nie poświęciłam jej zbyt dużej uwagi. A mimo wszystko roślinka dość obficie kwitła, ale niestety wydała tylko dwa owoce. Ale za to jakie. Delikatny smak, zbliżony do melona, słodziutki, soczysty.

W ubiegłym roku zakupiłam nasiona i wysiałam. Z 11 nasionek wykiełkowały jedynie dwie roślinki. Jedną wsadziłam do szklarni, drugą na grządkę. W szklarni nie uzyskałam żadnych owoców, na grządce urodziły się trzy owoce, ale niestety nie zdążyły dojrzeć, bo przyszły przymrozki. Postanowiłam jednak, do trzech razy sztuka. Na wiosnę kupiłam znowu nasionka. W tym roku pisałam już o tym owocu, przy okazji zakupu nasion, wpis ze stycznia, https://melarosa.pl/2020/01/29/juz-dzis-zaplanuj-swoj-ogrod-balkon-taras/

Z pierwszej torebki wyszły dwie roślinki, ale jedna nie przetrwała. Kupiłam drugą torebkę i też wyszły tylko dwie roślinki. Tym razem posadziłam roślinki do dużych doniczek i postawiłam w ogrodzie. Wszystkie trzy kwitły, ale z jakiegoś powodu tylko jedna dała owoce, tym razem cztery sztuki ! Przed pierwszymi przymrozkami zabrałam rośliny do domu. Dopiero po około miesiącu przebywania na werandzie, owoce dojrzały. Bardzo długi jest czas od wysiania, do konsumpcji, ale uważam, że warto poczekać.

Pepino, nazywane też psianką melonową, to roślina, jak się w końcu okazało, wieloletnia, pochodząca z Chile i Peru, należy do rodziny psiankowatych, podobnie jak pomidory, bakłażany i miechunka jadalna. Zawiera dużo witaminy C i A oraz składniki mineralne.

Poprzednio nie wiedziałam, że to roślina wieloletnia, na jesień wyrywałam ją z korzeniami, jak pomidory i bakłażany i wyrzucałam na kompost. Teraz przetrzymam w donicach, w domu przez zimę, w chłodnym miejscu i mam nadzieję, że w następnym roku plon będzie bardziej zadowalający. Owoce pepino nie nadają się do długiego przechowywania i transportu, a więc jedynym sposobem, aby smakować go na surowo, to wyhodowanie własnych owoców. Liczę, w końcu, na sukces 🙂

Continue Reading