O mnie
Moja historia
Kilkanaście lat temu miałam sprecyzowany plan. Plan na to, co będę robiła jak pójdę na zasłużoną, wymarzoną emeryturę. Ale czy można zaplanować sobie życie? Ile z naszych planów udało się zrealizować ? Może 50 %, może mniej, a może więcej. Nie liczyłam. Ale wracam do moich planów na czas emerytury. Postanowiłam, że nie będę już pracować zawodowo. Prowadziłam jednoosobową firmę zajmującą się projektowaniem budowlanym, a potem doszła wycena nieruchomości.
Na początek (na emeryturze) miałam nauczyć się grać na gitarze, to takie niezrealizowane marzenie z czasów, kiedy miałam kilkanaście lat. Kilka razy podejmowałam próby nauki gry na gitarze, najpierw na pożyczonych gitarach, a potem kupiłam sobie bardzo porządną gitarę. Mąż widząc moje coraz rzadziej podejmowane kolejne próby, kupił mi ukulele :-), bo to łatwiejszy instrument. Gitara z pozycji pierwszej, przesunęła się na dalsze bliżej nieokreślone miejsce.
Dalej było; malowanie, rysowanie (takie banalne, bo przecież większość ma takie plany), szycie, podróże, przeczytanie nieprzeczytanych książek zalegających na półkach, nauka języków obcych, itd, itp.
Nie było w moich planach: uprawy warzyw, kwiatów, robienia przetworów na zimę (to mąż robił co roku kilkanaście słoików kompotów czereśniowych :-)), uprawy ziół, zbierania ziół, suszenia ich, destylacji olejków eterycznych z ziół i kwiatów, tworzenia własnych kosmetyków naturalnych (kremów, perfum, maści, olejków, balsamów). A tak wyszło, że właśnie to wypełnia teraz mój czas. Może dlatego, że nie muszę, a lubię.
To życie tak się potoczyło, czasami wynikało to z potrzeby, czasami był to wynik spotkania, poznania kogoś, kto zainspirował podjęcie się, np. uprawy pomidorów czy zrobienie sobie własnego kremu, a jak się już zaczęło, to chciało się uzyskać dobre plony, coraz lepszy krem, itd. Czasami coś zobaczyłam w telewizji lub przeczytałam w gazecie czy internecie. I ciekawość pchała mnie dalej i dalej. Myślę, że dopóki człowiek jest ciekawy czegoś nowego, dopóki chce żyć życiem własnym, a nie np. życiem serialowych ludzi, to znajdzie do tego i siłę i drogę, spotka właściwych ludzi na swojej drodze, którzy pomogą rozwinąć swoje pasje.
A dlaczego blog? To moi synowie i synowe, kibicując mi w moich zainteresowaniach i pasjach, założyli mi w prezencie pod choinkę, właśnie tego bloga i wspomagają mnie w jego prowadzeniu. Wnuk Leon (8), bardzo pomaga nam w pracach ogrodowych, kiedy tylko nas odwiedza, ma swoje narzędzia. Tymon (5) też zapowiada się na małego ogrodnika, a Ignacy (3 lata) jeszcze beztrosko biega pomiędzy rabatami i grządkami i chyba nie wie, co go czeka 🙂 w naszym ogrodzie.
A ja piszę o tym, co mnie interesuje i pasjonuje, może kogoś to pisanie też zainspiruje do jakiegoś działania, jakiegokolwiek.
…