Dwa lata temu dostałam od mojej sąsiadki Ewy sadzonkę pepino. Wsadziłam ją do szklarni, obok pomidorów i szczerze mówiąc, nie poświęciłam jej zbyt dużej uwagi. A mimo wszystko roślinka dość obficie kwitła, ale niestety wydała tylko dwa owoce. Ale za to jakie. Delikatny smak, zbliżony do melona, słodziutki, soczysty.
W ubiegłym roku zakupiłam nasiona i wysiałam. Z 11 nasionek wykiełkowały jedynie dwie roślinki. Jedną wsadziłam do szklarni, drugą na grządkę. W szklarni nie uzyskałam żadnych owoców, na grządce urodziły się trzy owoce, ale niestety nie zdążyły dojrzeć, bo przyszły przymrozki. Postanowiłam jednak, do trzech razy sztuka. Na wiosnę kupiłam znowu nasionka. W tym roku pisałam już o tym owocu, przy okazji zakupu nasion, wpis ze stycznia, https://melarosa.pl/2020/01/29/juz-dzis-zaplanuj-swoj-ogrod-balkon-taras/
Z pierwszej torebki wyszły dwie roślinki, ale jedna nie przetrwała. Kupiłam drugą torebkę i też wyszły tylko dwie roślinki. Tym razem posadziłam roślinki do dużych doniczek i postawiłam w ogrodzie. Wszystkie trzy kwitły, ale z jakiegoś powodu tylko jedna dała owoce, tym razem cztery sztuki ! Przed pierwszymi przymrozkami zabrałam rośliny do domu. Dopiero po około miesiącu przebywania na werandzie, owoce dojrzały. Bardzo długi jest czas od wysiania, do konsumpcji, ale uważam, że warto poczekać.
Pepino, nazywane też psianką melonową, to roślina, jak się w końcu okazało, wieloletnia, pochodząca z Chile i Peru, należy do rodziny psiankowatych, podobnie jak pomidory, bakłażany i miechunka jadalna. Zawiera dużo witaminy C i A oraz składniki mineralne.
Poprzednio nie wiedziałam, że to roślina wieloletnia, na jesień wyrywałam ją z korzeniami, jak pomidory i bakłażany i wyrzucałam na kompost. Teraz przetrzymam w donicach, w domu przez zimę, w chłodnym miejscu i mam nadzieję, że w następnym roku plon będzie bardziej zadowalający. Owoce pepino nie nadają się do długiego przechowywania i transportu, a więc jedynym sposobem, aby smakować go na surowo, to wyhodowanie własnych owoców. Liczę, w końcu, na sukces 🙂
Nie znałam takiej roślinki.
Może posieję na wiosnę .
Pozdrawiam
Na pewno warto, ale trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo na owoc trzeba troche czekać. Powodzenia Basiu. pozdrawiam