Czarny bez to krzew, którego nie znajdzie się z reguły w przydomowych ogródkach. Poza tym, rośnie wszędzie; na obrzeżach lasów, dróg, łąk, na brzegach rzek i strumieni. Właścnie kwitnie i trudno go nie zauważyć i nie poczuć. Wymagania ma bardzo małe, a jak się już zadomowi w jakimś miejscu, to bardzo ciężko go wytępić. Zapach kwiatów dla jednych jest przyjemny, dla innych niemiły. Właściwie taki chwast.
Ale właściwości lecznicze ogromne. Działa przeciwzapalnie, antyseptycznie i przeciwobrzękowo, polecany jest w szczególności w stanach zapalnych górnych dróg oddechowych, w przeziębieniach, w zatruciach, w ogólnym osłabieniu organizmu. Działa napotnie, obniża gorączkę, oczyszcza organizm z toksyn, uszczelnia i wzmacnia naczynia krwionośne, ułatwia odkrztuszanie zalegającej wydzieliny śluzowej w drogach oddechowych, wspomaga układ moczowy. Przy zapaleniu spojówek polecane są okłady z naparu z kwiatów.
Własnie teraz, w czerwcu, zrywam białe kwiaty czarnego bzu i suszę je, pakuję do słojów, a potem dodaję do herbatek ziołowych, a w razie potrzeby zaparzam sam kwiat. Przygotowuję syrop z kwiatów na kaszel. Stawiam nalewkę na kwiatach czarnego bzu, z dodatkiem cytryny i cukru. To jedna z moich ulubionych nalewek.
Destyluję kwiaty w alembiku. Olejku eterycznego, niestety nie udaje mi się uzyskać, ale mam wspaniały hydrolat, który używam jako tonik do przemywania twarzy, dodaję też go do moich kremów. Hydrolat z kwiatów czarnego bzu szczególnie polecany jest do cer wrażliwych, naczyńkowych (wzmacnia naczynia krwionośne) oraz do cer z trądzikiem różowatym. Rozjaśnia cienie pod oczami, rozjaśnia w ogóle cerę i łagodzi przebarwienia na skórze, podobnie jak kwiaty czeremchy. Skórę można też przemywać naparem z kwiatów czarnego bzu.
Przepis na syrop z kwiatów czarnego bzu. Kwiaty czarnego bzu (bez baldachów) rozdrabniam w termomiksie (można przemielić w maszynce do mięsa), zalewam zimną wodą, tak aby były lekko przykryte, dodaję cytryny pokrojone w plastry (może być też kwasek cytrynowy lub sok z cytryny), podgrzewam powoli, aż do zagotowania, pozostawiam na około 24 godziny w chłodnym miejscu. Po tym czasie zlewam, dodaję cukier, podgrzewam do czasu, aż się cukier wyburzy. Przelewam gorący syrop do gorących wyparzonych słoiczków, zakręcam, odwracam do góry dnem i przykrywam kocykiem. Na drugi dzień odwracam, sprawdzam, czy zakrętki dobrze trzymają, opisuję i przenoszę w chłodne miejsce. Nieoceniony syrop zimą, smaczny i zdrowy. Wnuki go uwielbiają. Mój mąż też. Przykładowe proporcje syropu: 5 litrów kwiatów
3 litry wody
2 kg cukru
4-5 cytryn,
Mój czarny bez już się suszy.
Jutro zerwę nastepne kwiaty na syrop, pojutrze na nalewkę, a później na hydrolat. Czeka mnie jeszcze sporo roboty z tym bzem.
Warto jeszcze na koniec wspomnieć o smażonych w głębokim oleju kwiatach czarnego bzu w cieście naleśnikowym. Świetne jako przekąska.
Ważne! Przy zbieraniu kwiatów czarnego bzu należy uważać na kleszcze, lubią się tam zagnieździć. Trzeba się odpowiednio ubrać i zastosować preparaty odstraszające. Ja stosuję hydrolat z wrotyczu.
.
Wielki, niegasnący entuzjazm w Tobie, podziwiam😃
A ja cieszę się, że Ty chcesz to czytać 🙂 dzięki
Mam czarny bez na działce u syna. Teraz wiem co z tym można zrobić. Fajnie opisane ..tak przystępnie….brawo
Dzięki Adam, pozdrawiam
Mój mąż kiedyś robił sok z owoców z czarnego bzu w sokowniku.
Ty, Marylko z pasją odkrywasz cudowne tajniki przyrody zdrowotno- lecznicze i dzielisz się nimi.
Czy myślałaś o książkowym wydaniu Twojego blogu. Teraz wracamy do działek, ogródków, własnych przetworów.
pozdrawiam cieplutko :}
Ela, dzięki za miłe słowa 😊 ja tylko piszę o tym co robię. Mój mąż też mówi, że może kiedyś zrobić z tego książkę 😊 na razie cieszy mnie to, że ludzie czytają mojego bloga i to w ponad 50 krajach ! Mam podgląd teraz na to, skąd są moi czytelnicy 😊 to też daje energię i poczucie, że to co robię ma sens. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.